Świat

Pierwszy kompromis

Kijów się nie poddał, ale nie zatriumfował. Będzie trochę więcej Ameryki w Ukrainie

Donald Trump i Wołodymyr Zełenski spotkali się 26 kwietnia w Watykanie na pogrzebie papieża Franciszka. Donald Trump i Wołodymyr Zełenski spotkali się 26 kwietnia w Watykanie na pogrzebie papieża Franciszka. AFP / East News
Porozumienie było potrzebne Trumpowi, który desperacko chciał jakiegoś rzeczywistego sukcesu na 100 dni w polityce zagranicznej. Skończyć wojny się nie udało.

Kijów się nie poddał, ale nie zatriumfował. Uzyskał więcej Ameryki w Ukrainie, choć nie poprzez bezpośrednie gwarancje bezpieczeństwa (mimo że Biały Dom tak to widzi). Trochę jak obecny status wojny z Rosją, negocjacyjne starcie z Ameryką Donalda Trumpa jest kompromisem – kosztownym, lecz nie hańbiącym.

Stany Zjednoczone i Ukraina zawiązały partnerstwo gospodarcze na lata, co daje nadzieję na ochronę interesów USA. Status Kijowa został wzmocniony wobec Waszyngtonu, w porównaniu z wyjściowymi propozycjami wysłanników Trumpa. Fundusz na rzecz odbudowy Ukrainy ma bardziej wspierać jej cele, niż być skarbonką amerykańskich oligarchów. W dodatku uwzględni – i ma wymagać – utrzymanie amerykańskiej pomocy wojskowej, tyle że odpłatnej. Jednak oczywiście wszystko zależy od tego, jaki pokój (i kiedy) umożliwi bezpieczny dostęp do zasobów naturalnych Ukrainy, wciąż nie w pełni zbadanych, ale szacowanych wysoko na skali europejskiej i światowej.

Efekty są sprawą przyszłości, dziś najważniejsze dla obu stron jest to, że się udało. Porozumienie było potrzebne Trumpowi, który desperacko chciał jakiegoś rzeczywistego sukcesu na 100 dni w polityce zagranicznej. Skończyć wojny się nie udało, Chiny nie ulękły się ceł, Grenlandia ani Kanada się nie poddały. W dodatku amerykańska gospodarka bez optymizmu przyjmuje handlową dyktaturę i balansuje na progu recesji, a z Białego Domu musiał odejść Mike Waltz, bodaj najbardziej doświadczony człowiek w ekipie do spraw bezpieczeństwa. Może dlatego na ostatniej prostej negocjacji z Ukrainą Amerykanie zrezygnowali z części roszczeń. Porozumienie nie zawiera już rabunkowych klauzul o zyskach dla USA ani nie domaga się spłaty wcześniejszej pomocy, wycenionej wstępnie przez Trumpa na kosmiczne 500 mld dol. Ukraina chciała nie tylko korzystnego dealu, nalegała też na szybki symbol porozumienia, jeśli nie pojednania.

Polityka 19.2025 (3513) z dnia 06.05.2025; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 8
Oryginalny tytuł tekstu: "Pierwszy kompromis"
Reklama