Polityczną karierę zaczynał od wypisywania sprejem pod osłoną nocy ultranacjonalistycznych odezw spod rewizjonistycznego znaku Wielkiej Rumunii, w składzie z Mołdawią oraz terenami leżącymi dziś w Ukrainie i Bułgarii. Hasła pojawiały się w całym kraju. Po latach dorobił się własnej partii i drugiego co do wielkości klubu w parlamencie. Jest ideowym bliźniakiem Donalda Trumpa, marzy o „melonizacji” Europy, co stanowi odwołanie do jego politycznej idolki, konserwatywnej premierki Włoch Giorgii Meloni. W wielu punktach bliżej mu do polskiej Konfederacji niż do Prawa i Sprawiedliwości. Nie chce wspierać Ukrainy, Unia Europejska to zło, a NATO – zło na razie konieczne. Czas, by Rumunia była wolnym i szanowanym krajem. Pora rozmontować system, przepędzić złodziei, na czele z proeuropejskimi partiami tworzącymi koalicję rządową. Nadchodzi czas patriotów i tzw. suwerenistów.
Simiona niesie głębokie i powszechne niezadowolenie Rumunów oraz szalona popularność serwisu TikTok, wręcz stworzonego dla nieskomplikowanego przekazu i teorii spiskowych. To na TikToku swój kapitał zbijał Călin Georgescu, największa gwiazda rumuńskiej polityki ostatnich miesięcy, oskarżany o szemraną kampanię i – przede wszystkim – korzystanie z rosyjskiego wsparcia. Ten akurat został zdyskwalifikowany i kandydować już nie mógł, ale Simion zapowiada, że jeśli zostanie prezydentem, zatrudni Georgescu, który mógłby zostać np. premierem.
W drugiej turze Simion zmierzy się z Nicuşorem Danem, 55-letnim burmistrzem Bukaresztu, matematykiem z doktoratem Sorbony i byłym aktywistą miejskim walczącym o zachowanie terenów zielonych i ratowanie zabytkowej substancji stolicy. Dan stawia sprawę jasno: stawka jest najwyższa, decyduje się bowiem strategiczna przyszłość Rumunii, kluczowe jest utrzymanie prozachodniego kursu, mocne osadzenie w Unii, pozostawanie w NATO.