Stany Zjednoczone nie wydają już paszportów z neutralną płciowo opcją „X”, wprowadzoną za prezydentury Joe Bidena. Wtedy dowolność decyzji pozostawiano wnioskodawcom, a płeć deklarowana nie musiała opowiadać tej w dokumentacji medycznej. Zasadę odwrócił Donald Trump, podpisując rozporządzenie wykonawcze mające „bronić kobiety przed ekstremizmem ideologii płciowej” i „przywrócić prawdę biologiczną” w poczynaniach rządu federalnego.
Trump uważa, że są tylko dwie płcie i nie można ich zmieniać. Zatem dokumenty, w tym paszporty i wizy, muszą uwzględniać jedną z nich. W związku z tym zawieszono rozpatrywanie tych wniosków z oznaczonym „iksem”. Złożone dokumenty – w tym stare paszporty lub te czekające na wstawienie wizy – utknęły w szafach urzędników, co wnioskodawcom uniemożliwia podróże. Paszporty i wizy już wydane pozostają w obiegu, są ważne, ale oznaczenie inne niż płeć biologiczna nie utrzyma się przy próbie odnowienia dokumentu.
Trzecia opcja płciowa lub możliwość samodzielnej zmiany danych o płci w dokumentach jest dostępna m.in. w Australii, Argentynie, Chile, Danii, Kolumbii, na Malcie, w Meksyku, a także w Indiach, Nepalu i Pakistanie, gdzie uwzględniono tradycyjne w kulturach Azji Południowej wspólnoty osób trzeciej płci, głównie transpłciowych kobiet. W Holandii trwają prace nad wykreśleniem płci z dowodów tożsamości. Uzasadnienie: płeć nie jest konieczna do identyfikacji, a dopytywanie o nią może być źródłem dyskomfortu. Wcześniejsze zapowiedzi wskazywały na rok bieżący, ale nie uda się pewnie wcześniej niż przed 2028 r.
W USA dotychczas nie podawano oficjalnych zestawień wydanych w ten sposób paszportów, prawdopodobnie było ich kilkanaście tysięcy rocznie. Nowa polityka dotknie kilka milionów osób interseksualnych, transpłciowych lub niebinarnych.