Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Portrety: Vasanthi

Czy Vasanthi można wierzyć? Podobno ukradła parę rzeczy. Podała cenę nowego dachu wyssaną z sufitu. Częstujesz ją daktylem, a ona bierze całą paczkę… Pierze swoje saari w godzinach pracy.

Bez Vasanthi dom zamarłby i zszarzał. Ona jedna z całej trójki wie, dlaczego generator nie działa, ile trzeba kupić benzyny, gdzie w ogrodzie zaszył się wąż, którędy Bul Bul, najbardziej rozwydrzony z psów, wykrada się na łupłowy. Fot. Joanna Irzabek

W końcu podnoszę głowę znad lektury, bo nagle dociera do mnie, że kłótnia odbywa się w naszym ogrodzie. Całą trójkę - amę, ogrodnika i stróża - zastaję pod wiatą. Vasanthi trzyma kij, ogrodnik stoi w kącie ze spuszczona głową, a stary stróż płacze.

Vasanthi nie chce nic mówić, odwraca głowę z zaciśniętymi ustami. Ogrodnik próbuje tłumaczyć sytuację: podobno stróż żali się gościom, że źle go tu traktują. Tak, przypominam sobie, zdarzyło się, że nie dostał herbaty o piątej i zamiast sześciu herbatników – trzy; przez dwa dni nie miał baterii do latarki, raz zabrakło mu nafty do palnika, raz go zbesztano za nadmierne spanie. To mogło być niemiłe… Ale Vasanthi milczała, choć tylko ona jedna mogła wyjaśnić żale stróża. No i stróż powziął niechęć do niej za wszystkie swoje krzywdy.

Ale czy Vasanthi można wierzyć? Podobno ukradła parę rzeczy. Podała cenę nowego dachu wyssaną z sufitu. Częstujesz ją daktylem, a ona bierze całą paczkę… Pierze swoje saari w godzinach pracy. Nie pyta, czy może wejść. Przechadza się po domu ze ścierką, ale chyba częściej pije herbatę i śpi na werandzie, niż sprząta.

Vasanthi jest, krótko mówiąc, bezczelna. Jako jedyna z całej trójki skorzystała z równościowych, choć tymczasowych, porządków pod nowym nadzorcą. Do pracy przychodzi teraz o godzinę później. Ogrodnik też mógłby, ale woli trzymać się starych reguł. Bo co będzie, jak właścicielka się dowie, że pod jej nieobecność myszy harcowały?

Reklama