Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Miasto hipsterów i miliarderów

Podróże z „Polityką”. Sztokholm: stolica Szwecji, która nie pasuje do Szwecji

Sztokholm w jakimś sensie do socjaldemokratycznej Szwecji nie pasuje. Nie ma w sobie prowincjonalizmu. Sztokholm w jakimś sensie do socjaldemokratycznej Szwecji nie pasuje. Nie ma w sobie prowincjonalizmu. Shutterstock
Stolica Szwecji nie pasuje do Szwecji. Sztokholm to imperialna wyspa w morzu skandynawskiego egalitaryzmu. Twój adres mówi tu, kim jesteś.

„Stockholm – the capital of Scandinavia” – głosi niezmieniony od lat slogan reklamowy miasta. Używa go państwowa organizacja turystyczna Visit Sweden, napawa on dumą Szwedów i burzy krew pozostałych Skandynawów. Nie da się ukryć, że w nadaniu sobie miana stolicy całej Skandynawii czuć arogancję dawnego imperium (a chodzi nie tylko o wikingów, w XVII w. Szwecja kontrolowała większość bałtyckiego wybrzeża).

W Sztokholmie jakoś czuć tę imperialną mentalność. Zwłaszcza w eleganckiej, pełnej secesji i narodowego romantyzmu dzielnicy Östermalm i na przybrzeżnym deptaku Strandvägen, wzdłuż którego stoją zakotwiczone olbrzymy, a w dających cień barach pije się częściej szampana niż prosecco.

Sztokholm w jakimś sensie do socjaldemokratycznej Szwecji nie pasuje. Nie ma w sobie prowincjonalizmu. Nie czuć w nim chłopskich korzeni, z których Szwedzi są dumni, bo choć zaznali biedy, to nigdy nie zasmakowali pańszczyzny i może dlatego do dziś kochają zaszyć się latem w drewnianych domkach z wychodkiem na dworze, jeść ziemniaki oraz śledzie i biegać na bosaka.

Sztokholm jest inny, mało egalitarny – to jedno z najbardziej posegregowanych majątkowo, klasowo i etnicznie miast Europy. Twój adres mówi tu, kim jesteś.

Jednocześnie Sztokholm pasuje do Szwecji jak ulał: powietrze jest tu czyste jak szklanka, panuje urbanistyczny ład, piękno miasta jest ponadczasowe i ma w sobie coś niezmienionego od wieków (brak wojny od niemal trzystu lat zrobił swoje). Jest otwarty, przyjazny i dostępny. A zarazem zdystansowany i niemożliwy do zrozumienia bez znajomości ukrytych kodów kulturowych rządzących jego mieszkańcami.

Czytaj też:

Polityka 29.2025 (3523) z dnia 15.07.2025; Świat; s. 57
Oryginalny tytuł tekstu: "Miasto hipsterów i miliarderów"
Reklama