Z przeszłości i z przyszłości
Dwa światy na wojnie z Rosją. „Po ciała dawno nikt już nie przyjeżdża”. Paweł Reszka pisze z linii frontu
Brygada Szturmowa „Pomsta” rozrzucona jest po Donbasie i Charkowszczyźnie. Żołnierze stacjonują daleko od siebie – jedni pod Kupiańskiem, inni pod Słowiańskiem. Pododdziały dzielą nie tylko kilometry, ale też epoki. Jedne walczą sprzętem pamiętającym drugą wojnę światową, inne są obsadzone żołnierzami z przyszłości – ich wojna to ekrany komputerów, gogle i kontrolery radiowe. Mogą zabijać przeciwnika, siedząc w klapkach i popijając colę. I to oni są w tej wojnie najważniejsi.
Żołnierze przyszłości – Teo, Dima, Kola, Sierhij i Witalik – walczą pod Kupiańskiem. Są operatorami dronów FPV (kamikadze) i bezpilotowców Wampir, które zrzucają na głowy przeciwnika pociski odłamkowe o wadze kilkunastu kilogramów. Ich pozycje bojowe ukryte są pod ziemią, w piwnicach. Żołnierze przyszłości są przeważnie przed trzydziestką. Teo pracował w branży turystycznej, tęskni do żony. Czekając na rozkaz wylotu, leży na kanapie, popija kawę i czyta powieść fantasy.
Do akcji może być gotowy w kilkadziesiąt sekund. Wystarczy wynieść dron na placyk przed piwnicą. Odbezpieczyć ładunek wybuchowy. Wrócić na dół i wystartować. Takie drony odpowiadają za blisko 80 proc. strat przeciwnika. Niszczą wszystko, co się rusza w ich strefie.
Za to sierżanci Jurij i Aleksandr są ewidentnie z przeszłości. Ich broń to armaty przeciwlotnicze S60. Obie z lat 50. ubiegłego wieku, jedna z Czechosłowacji, druga z Polski. Nawet amunicja, którą strzelają, jest starsza od najstarszego żołnierza w oddziale. Pomocniczy ładowniczego szeregowy Serhij (z zawodu kolejarz) urodził się 18 lutego 1968 r. pod Sumami. A naboje 57 mm, które Serhij ładuje, wyprodukowano w 1964 r.
Załoga składa się z siedmiu–ośmiu wojaków: dowódca, kierowca, celowniczy, ładowniczy.