Owoc zakazywany
Duńskie dzieci nie będą mogły korzystać z mediów społecznościowych
Przytoczyła niepokojące dane: 60 proc. 11–19-latków nie ma żadnego kolegi, z którym by się spotykali po lekcjach, a 94 proc. przed ukończeniem 13 lat (wbrew regulacjom) miało swój profil w tych mediach i spędzało tam średnio ponad trzy godziny dziennie. Wielu ma kłopoty z koncentracją i czytaniem, panuje istna epidemia lęków i depresji, słowem „uwolniliśmy potwora”.
Ograniczenia mają wejść w życie w 2026 r., a od początku tego roku we wszystkich szkołach i na zajęciach sportowych obowiązuje zakaz używania telefonów komórkowych. Podejście do nowych mediów jest wielotorowe, bo dopuszczono do korzystania z internetu i AI na maturze z angielskiego (w ramach przygotowań do wypowiedzi na zadany temat, żeby sprawdzić umiejętność korzystania ze źródeł).
W czerwcu Grecja wystąpiła z inicjatywą, aby w Unii Europejskiej obowiązywał jednolity „wiek dojrzałości cyfrowej”. W grupie roboczej przygotowującej projekty wspólnych przepisów są też Hiszpania, Włochy i Francja. Prezydent Emmanuel Macron zapowiedział, że jeśli Bruksela szybko nie upora się z tym problemem (a nic na to nie wskazuje), Francja wprowadzi własne ograniczenia. Wszystkie oczy skierowane są na Australię, gdzie 10 grudnia wejdzie w życie pionierski zakaz korzystania m.in. z YouTube, Facebooka, TikToka, Instagrama i Snapchata poniżej 16 lat.
Wystąpienie premiera Anthony’ego Albanesego podczas sesji ONZ o przygotowaniach do „godziny zero” spotkało się z wielkim zainteresowaniem. Kluczowa jest kwestia skuteczności egzekwowania zakazu. Młoda osoba naruszająca przepisy nie będzie karana, surowe kary (rzędu 50 mln australijskich dol.) grożą natomiast dostarczycielom usług. Z australijskich doświadczeń wynika, że nie ma idealnej weryfikacji: zgoda rodziców czy dokument tożsamości mają istotne wady, a testowane ustalanie wieku na podstawie obrazu twarzy sprawdza się w 92 proc.