Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Indie potrzebują Birmy

Powstanie w Rangunie to dla Indii okazja do odzyskania dawnych wpływów

Mnisi buddyjscy protestujący na ulicach Rangunu, wrzesień 2007 Mnisi buddyjscy protestujący na ulicach Rangunu, wrzesień 2007
Niewielu pamięta, że zaledwie 70 lat temu Birma była częścią Indii.

Mimo że Birma była kiedyś integralną częścią Indii, dziś obrazy buddyjskich mnichów w milczeniu maszerujących ulicami Rangunu wydają się tutaj odległe, jeśli nie całkiem nieznane, pisze Swapan Dasgupta, felietonista „The Times of India”, angielskojęzycznego dziennika ukazującego się w Indiach.

Gdyby nie nimb sławy otaczający Aung San Suu Kyi, zgiełk i zamieszanie w Birmie zostałyby przez Indie kompletnie zignorowane. W kraju, który wciąż jest w trakcie powstawania, historia jest w permanentnej przecenie. Niewielu pamięta, że zaledwie 70 lat temu Birma była częścią Indii.

Wtedy Indie myślały szeroko - w geopolitycznym sensie. W 1937 roku dzieliły granice z Persją (Iranem), Afganistanem i Rosją na zachodzie, na wschodzie z Chinami, Tybetem, Syjamem (Tajlandią) i francuskimi Indochinami (Laosem i Wietnamem). Emiraty w Zatoce Perskiej także były w strefie indyjskich wpływów. Kolejni indyjscy namiestnicy wymieniali gniewne noty z Londynem, domagając się obsadzenia indyjskiego rezydenta także w Teheranie i Bagdadzie.

W Birmie mieszkały i pracowały niemal 2 miliony ludzi z innych prowincji; trzy czwarte populacji Rangunu, stolicy, stanowiła imigracja z Indii; kontyngenty birmańskie wzmacniały indyjską armię, birmański ryż był podstawą wyżywienia, a birmańskie cygara słabostką Hindusów. Birma wryła się mocno w świadomość Indii.

Oddzielenie Birmy od Indii w 1937 roku, wydalenie blisko 400 tysięcy Hindusów w 1963 roku, izolacja od świata na życzenie wojskowego reżimu zapewne przyczyniły się do powolnego znikania Birmy ze świadomości Indii. Było to zresztą częścią większego procesu fizycznego i mentalnego okrojenia wielkich Indii.

Reklama