Socjologowie, ekolodzy, a nawet agencje reklamowe obwieściły nadejście Nowego Realizmu. Poszukiwanie autentyczności, pochwała prawdziwego jedzenia, rozrywki, kultury i polityki to główne cechy nowego nurtu - informuje Social Issues Research Centre, niezależna organizacja badająca trendy społeczne i dotyczące stylu życia.
Ruch jest łatwo rozpoznawalny - tworzą go ludzie, którzy chcą wiedzieć, skąd pochodzi ich jedzenie i co w nim jest; którzy chcą, żeby politycy byli szczerzy w swoich kłamstwach, żeby muzycy grali, a nie uprawiali pantomimę i żeby dzwoniąc na infolinię, można było rozmawiać z człowiekiem, a nie maszyną. Nowi Realiści chcą również używać Internetu i kart kredytowych, wielu z nich ma słabość do tanecznej muzyki elektronicznej, większość wolałaby zatrzymać swoje samochody, jeśli nie ma dostępu porządnego transportu publicznego i wielu przyznaje, że jedzenie z supermarketu jest w sumie smaczne, a zakupy wygodne, zwłaszcza po całym dniu pracy.
W Nowym Realizmie chodzi raczej o szukanie i utrzymywanie autentyczności - tego, co rzeczywiste, lokalne, prawdziwe, ręcznie zrobione. Ale czy to prawdziwy ruch społeczny, czy raczej wynik nudy panującej wśród klasy średniej?
Ani jedno, ani drugie - odpowiada autorka. Amorficzny Nowy Realizm najlepiej opisać jako zauważalną tendencję w dziedzinie myśli, aktywizmu i konsumpcji. Zarzut hipokryzji łatwo odeprzeć - paradoksy w światopoglądzie Nowego Realizmu są raczej rezultatem bezładu konsumpcyjnego niż próbą korzystania z dostępnych dobrodziejstw bez ponoszenia negatywnych konsekwencji. Każdy, kto choćby przymierzał się do „etycznego życia" wie, jaki zamęt wprowadza to w nasze codzienne wybory. Wszyscy chcielibyśmy wspierać lokalną produkcję rolniczą, ale co począć, kiedy supermarket jest otwarty 24 godziny na dobę, a rynek warzywny organizowany jest raz na dwa tygodnie?