Arabowie kontra Persowie?
Jak Bush próbował zmobilizować poparcie arabskich sojuszników
W minioną niedzielę w Abu Dhabi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, położonych około 240 km od brzegów Iranu, prezydent Bush wypowiadał się w duchu walki o demokrację i przeciwko terroryzmowi. Jak niektórzy zauważają, nie skrytykował jednak krajów arabskich, w których panuje autokratyczny system rządów (AP). Jego przemówienie adresowane było do Irańczyków: "Jesteście narodem utalentowanym, z bogatym dziedzictwem kulturowym", powiedział. Dodał, że jako naród Irańczycy zasługują na lepszy rząd, ale nie wezwał wprost do buntu przeciwko reżimowi.
Korspondent BBC, Matthew Price, który raportuje z bliskowschodniej trasy prezydenta, ocenił, że podczas tej podróży prezydent Bush wprowadził więcej niuansów do swoich wypowiedzi, udzielając raczej sugestii niż żądając.
Jednak na ulicach Bliskiego Wschodu jak i w reakcjach regionalnej prasy niuanse te nie robią większego wrażenia. Wielu mieszkańców regionu nadal postrzega politykę zagraniczną Stanów Zjednoczonych jako militarystyczną, a słowa prezydenta Busha uważa za wezwanie do broni - nawet jeśli nie takie były jego intencje.
Zmianę retoryki prezydenta Busha uważa się za próbę wygrania nastrojów w Iranie. Abdulrahim al-Butaih, szef wiadomości w państwowej telewizji w Abu Dhabi ocenił, że to rodzaj "inżynierii społecznej", używającej nacisków wewnętrznych na reżim, by zrezygnował z ambicji nuklearnych (za