Wczoraj w Canberze minister spraw zagranicznych Australii nazwał "całkowicie niestosownym" proponowane referendum w sprawie niepodległości Tajwanu. Tymczasem premier Australii rozważa możliwość sprzedaży Chinom dużej partii udziałów w Rio Tinto, jednej z flagowych kopalni Australii. Analitycy twierdzą, że nad regionem Azji-Pacyfiku, gdzie stosunki gospodarcze układają się pomyślnie, nadal wisi cień wojny (AAP).
Chiny są jedne
Minister spraw zagranicznych Stephen Smith powiedział podczas pierwszego strategicznego spotkania ze swoim chińskim odpowiednikiem Yang Jiechi, że jest bardzo zaniepokojony działaniami, które mogą spowodować napięcia w rejonie Cieśniny Tajwańskiej. "Powiedziałem panu Yang, że Australia uważa proponowane referendum w Tajwanie za całkowicie niestosowne. Nie jest to zdrowa inicjatywa. Nie przyczynia się do stabilizacji i harmonii w regionie północno-wschodniej Azji".
W miniony piątek tajwańskie władze zdecydowały o przeprowadzeniu w marcu referendów dotyczących przystąpienia wyspy do ONZ. Ruch ten jest interpretowany jako de facto głosowanie za niepodległością Tajwanu, której zdecydowanie sprzeciwiają się Chiny. Pomysł już wcześniej został skrytykowany także przez Stany Zjednoczone.
Między Waszyngtonem a Pekinem
Rząd w Canberze jest w trakcie konstruowania swojej roli jako geopolitycznego pośrednika między Waszyngtonem a Pekinem, ocenia w analizie portal Stratfor - Strategic Forecasting. Strategia popierania polityki ‘jednych Chin' nie jest w Australii nowa.