Rozmowa z Justinem Yifu Lin, chińskim ekonomistą, o Ukrainie, Tajwanie i o granicach, których nie należy przekraczać w relacjach z mocarstwem.
Tajwańskie wybory przyciągają uwagę świata, bo wyspa odgrywa kluczową rolę w globalnej gospodarce.
Tajwańskie wybory określono kluczowym dla 2024 r. wydarzeniem geopolitycznym. Trzecia kadencja prezydenta z pielęgnującej tajwańską odrębność i tożsamość DPP może zirytować Chiny. Pesymiści uważają, że przyspieszy wręcz decyzję o blokadzie wojskowej wyspy lub nawet inwazji.
Już w sobotę jej mieszkańcy wybiorą prezydenta. Czy Tajwan jeszcze dalej odpłynie od kontynentalnych Chin?
Im bardziej w najbliższych latach Zachód będzie się starał zazielenić swoje gospodarki, tym głębiej uzależni się od komunistycznych Chin.
W 2024 r. czeka nas niezwykła kumulacja: wybory odbędą się w ponad 70 państwach, w których w sumie mieszka więcej niż połowa ludności planety, a przynajmniej 2 mld z nich ruszy do punktów wyborczych.
O co chodziło prezydentowi Francji, gdy mówił o „autonomii strategicznej” Europy wobec USA i przestrzegał przed zaangażowaniem w amerykańsko-chiński konflikt wokół Tajwanu?
Pekin wywiera presję maksymalną, ale ma swoje limity. Napięcie stara się dawkować zręcznie, myśląc o styczniowych wyborach prezydenckich. Chodzi o to, by Tajwańczyków straszyć, ale nie przerazić.
Widzowie, którzy nie wyobrażają sobie filmowej jesieni bez Pięciu Smaków, mają wreszcie przed sobą kilkunastodniową ucztę. Zdecydowana większość filmów 16. edycji festiwalu jest dostępna także online.
„Rywalizacja nieprowadząca do konfliktu” – to najnowsza formuła Białego Domu mająca streszczać politykę administracji Joe Bidena wobec Chin. Stosunki obu krajów znacznie pogorszyły się od czasu, gdy w Pekinie rządzi Xi Jinping.