Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Nowe życie czy fałszywe państwo?

Kosowo - ostatnia odsłona rozpadu Jugosławii?

Thomas Guignard, Flickr, (CC BY SA) Thomas Guignard, Flickr, (CC BY SA)
Wczoraj politycy w Kosowie ogłosili niepodległość. Co na to UE?

 

Albańczycy świętują, a przywódcy Unii Europejskiej obradują w Brukseli, próbując wypracować jednolite stanowisko w tej sprawie. To "ostatnia odsłona w długiej historii krwawego rozpadu Jugosławii", piszą europejskie gazety.

"Dziś zaczyna się nowe życie", pisze kosowski dziennik Koha Ditore.

"Fałszywe państwo, bezprawnie wspierane przez Stany Zjednoczone", powiedział premier Serbii Vojislav Kosztunica w przemówieniu telewizyjnym z Belgradu. "To wstyd i hańba, co robi Unia, pomagając rozmontować Serbię,", oznajmił serbski minister infrastruktury Velimir Ilić.

"Wierzymy, że w interesie Serbii jest przyłączenie się do Europy i chcę, aby Serbowie wiedzieli, że mają w Ameryce przyjaciela", zadeklarował George W. Bush.
Rosja twierdzi, że ogłoszenie niepodległości przez Kosowo jest niezgodne z międzynarodowym prawem. Sekretarz Generalny ONZ, Ban Ki-moon poprzestał na wezwaniu wszystkich stron do zachowania spokoju i przestrzegania zobowiązań (Deutsche Welle; BBC).

NATO zapowiedziało, że pozostanie w Kosowie, by pilnować bezpieczeństwa i "zdecydowanie przeciwdziałać ewentualnej przemocy" (za International Herald Tribune). Obecnie stacjonujące tam siły KFOR liczą 17 tys. żołnierzy. Jeśli niepodległe Kosowo zostanie uznane, ONZ poprosi UE o wysłanie około dwutysięcznych sił policyjnych i cywilnych - zgodnie z planem, który zakłada zastąpienie misji ONZ siłami UE.

Efekt domina

Po Słowenii, Chorwacji, Macedonii, Bośni i Czarnogórze, Kosowo jest szóstą republiką byłej Jugosławii, która proklamuje niepodległość. Serbia uważa Kosowo za integralną część swojego państwa, i - o ile zgadza się na jego autonomię - nie akceptuje niepodległości. Według słów przywódcy serbskiej Cerkwi biskupa Artemije, deklaracja niepodległości to początek okupacji.

Ale serbski prezydent Boris Tadić zapowiedział już, że jest przychylny międzynarodowej obecności wojskowej i cywilnej w Kosowie. Choć podtrzymuje sprzeciw wobec deklaracji, jest również za bliskimi więzami z Unią. Serbia mogłaby zablokować handel i dostawy elektryczności do Kosowa, ale tego nie robi, zauważa Der Spiegel.

Część państw europejskich ma duże wątpliwości. Hiszpania, Słowacja, Rumunia i Cypr boją się, że niepodległość Kosowa otworzy drogę do separatystycznych żądań na ich własnych terytoriach. Punktów zapalnych w Europie jest wiele: Irlandia Północna, kraj Basków, Flandria, Walonia, Cypr, Mołdawia. Dyplomaci brukselscy informują, że Niemcy, Francja, Wielka Brytania i Włochy planują uznanie Kosowa, niezależnie od stanowiska nieprzekonanych krajów (BBC).

Danke Deutschland

"USA i Niemcy uzgodniły, że uznają Kosowo i skoordynują wysiłki, by skłonić do tego resztę Europy", pisze "Boston Globe", cytując jednego z dyplomatów europejskich. Niemcy znów stają się - ku ich niezadowoleniu - centrum dyplomatycznej uwagi. W 1990 roku znalazły się pod ostrzałem krytyki za odegranie pierwszych skrzypiec w uznaniu niepodległości Chorwacji, pisze Tim Judah dla brytyjskiego Chatham Hosuse. Wtedy także podążyła za nimi reszta Wspólnoty Europejskiej, a popularną piosenką w Chorwacji stała się Danke Deutschland, pogardliwie wytykana Chorwatom przez Serbów.

Przekraczanie Rubikonu

Moskwa chce utrzymać sprawę Kosowa w ramach ONZ, bardziej niż oddać ją Unii Europejskiej, ocenia niemiecki Der Spiegel. Moskwa zachęca Serbię do utrzymania twardego stanowiska, by móc trzymać nogę we Wschodniej Europie. I dodaje: Rosja wciąż widzi byłą Jugosławię w sferze swoich wpływów.

Rosyjski minister spraw zagranicznych Sergiej Ławrow uprzedził, że jednostronna deklaracja niepodległości naruszy rezolucję 1244 Rady Bezpieczeństwa ONZ i Rosja będzie żądała jej anulowania (Reuters).
"Deklaracja przywódców Kosowa tworzy ryzyko eskalacji napięć i przemocy etnicznej - i nowego konfliktu na Bałkanach", ostrzega minister Ławrow w oświadczeniu.

Czyje podwórko?

Ogólne przewidywania są takie, pisze rosyjski Kommersant, że Kreml będzie starał się rozegrać kartę precedensu. Moskwa raczej nie uzna Abchazji i Południowej Osetii de jure, ale może otworzyć placówki w tych dwóch republikach, które oderwały się od Gruzji - uznając ich niepodległość de facto. "Nie tylko Serbia, ale i sąsiednie kraje są zagrożone. Albańscy nacjonaliści, którzy chcą utworzyć Wielką Albanię ze stolicą w Skopje, mają na oku również Macedonię", pisze gazeta.

Obserwatorzy oceniają, że Stany Zjednoczone planują przedstawienie Rosji ogólnej propozycji ratyfikowania traktatu o konwencjonalnych siłach zbrojnych w Europie (CFE) w zamian za praktyczne ustępstwa - przede wszystkim dotyczące niepodległości Kosowa i sankcji wobec Iranu. Waszyngton oczekuje również, że Rosja wypełni zobowiązania stambulskie - i wycofa wojska z Abchazji, Południowej Osetii i Naddniestrza. Mimo, że konwencjonalne siły zbroje nie liczą się już tak bardzo, całkowita kontrola Zachodu grozi Moskwie zapędzeniem w polityczny kozi róg, pisze dziennik.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną