Roxborough State Park, stan Kolorado. Andy Peterson nie usłyszał, kiedy się skradała. Dostrzegł pumę, kiedy była już bardzo blisko, niemal czuł jej oddech. Kot dał susa i w sekundę później powalił człowieka na ziemię. Petersonowi z największym trudem udało się jednak wyciągnąć z torby jakiś przedmiot. Wbił go w brzuch zwierzęcia - napastnik dał za wygraną i rzucił się do ucieczki. - Pumy już dawno nie było, a ja nadal stałem i kurczowo zaciskałem w dłoni scyzoryk. Był cały umazany krwią i oblepiony kocim futrem - wspomina Andy Peterson, z zawodu leśnik. - Dziękuję za uratowanie mi życia - zwrócił się do scyzoryka.
Od muzeum po kosmos
Takie prawdziwe i dramatyczne historie nieczęsto zyskują szerszy rozgłos. Czasem można na którąś z nich natrafić, przeglądając listy starannie ułożone w archiwach szwajcarskiej firmy Victorinox (założona w roku 1884 przez Karola i Wiktorię Elsener, już w 1891 zrealizowała pierwszą dostawę noży żołnierskich dla armii szwajcarskiej, w roku 1897 opatentowała „szwajcarski nóż oficerski" - przyp. FORUM). W jednym z nich Andy Peterson opisał swoje spotkanie z pumą, w innym Irakijczyk Fahramud opowiedział, jak przypadkiem dostał się pod krzyżowy ostrzał i przeżył, ponieważ udało mu się scyzorykiem przeciąć siatkę blokującą drogę ucieczki. Z kolei niejaki Byrne pisze o potrąconym przez samochód chłopcu, którego jeszcze na miejscu wypadku operował za pomocą scyzoryka. Opisy tych bohaterskich czynów są tak wciągające, że zagłębiając się w nie, możemy łatwo zapomnieć o świecie. A wszystkie te historie łączy jeden, dość zresztą banalny przedmiot - scyzoryk.
Produkowany jest w Schwyz, jednym z najstarszych szwajcarskich kantonów.