Niemiecka klasa średnia kurczy się w dramatycznym tempie, a przepaść klasowa w największej gospodarce europejskiej jest szokująca. Najświeższe badanie German Institute for Economic Research (DIW) wywołało w Niemczech debatę.
Biedni ludzie
Spiegel online pierwszy skomentował wyniki analizy, ogłaszając: "Jeden z głównych filarów gospodarki wolnorynkowej zaczyna się chwiać. Klasa średnia, która określała powojenne Niemcy jak żadna inna grupa społeczna, teraz najbardziej cierpi".
Badacze z DIW stwierdzili, że "segment o średnim dochodzie skurczył się znacząco w ciągu ostatnich kilku lat, z 62 proc. w 2000 roku do 54 proc. w 2006 roku". Bogaci stali się bogatsi, a biedni nie tylko biedniejsi, ale i liczniejsi. Co czwarta niemiecka rodzina jest biedna. 18 proc. Niemców zarabia mniej niż połowę średniej krajowej. Ich dochód realny zmalał o 3,5 proc.
Wyniki te otrzymano ustalając kryterium dla dochodów klasy średniej pomiędzy 70 a 150 proc. średniej krajowej, która w Niemczech wynosi obecnie około 16 tys. euro.
Pieniądze dają szczęście
W 1992 roku niemiecka klasa średnia liczyła 49 milionów osób, aż 62 proc. wszystkich Niemców. Zaliczali się do niej wykwalifikowani pracownicy, białe kołnierzyki z Deutsche Telekom, kolei, poczty, branży motoryzacyjnej, stalowej, wydobywczej, chemicznej, i większość absolwentów szkół wyższych. Jednak w ciągu ostatnich kilku lat 5 milionów osób "wypadło" z tej grupy. Także część rodzin z dziećmi zasiliła szeregi warstw niższych.
W badaniu zmierzono także "mobilność dochodową", o której z chęcią mówią politycy, czyli równość szans, dzięki której każdy może wspiąć się po drabinie społecznej i zarobkowej.