Świat

Rosjanie wykupują Australię

Inwestycje na Złotym Wybrzeżu

Wzbogaceni na ropie i kopalniach, rosyjscy przedsiębiorcy mogą pozwolić sobie na warte wiele milionów dolarów nadbrzeżne rezydencje i penthousy. Fot. Edward (Deluxe) Wzbogaceni na ropie i kopalniach, rosyjscy przedsiębiorcy mogą pozwolić sobie na warte wiele milionów dolarów nadbrzeżne rezydencje i penthousy. Fot. Edward (Deluxe)
'Jest w Rosji wielu ludzi, o których ani ty, ani ja nie słyszeliśmy, a którzy zarobili sporo pieniędzy'.

 

Turyści, emeryci, inwestorzy

Skąpane w słońcu Złote Wybrzeże, miasto w Australii na południe od Brisbane, oferuje rozległe plaże, spokojne kanały i niekończące się lato, przyciągając każdego, kto ma apetyt - i środki - na przyjemne życie. Turyści, emeryci, inwestorzy - nie wspominając o surferach - od dawna ściągają na ten luksusowy kawałek australijskiego wybrzeża, pisze Phil Mercer z Queensland. W niektórych częściach miasta panorama zdominowana jest przez dźwigi pracujące na tle bezchmurnego nieba, w szybkim tempie zmieniające krajobraz.

Do tej pory goście z zagranicy, zainteresowani zamieszkaniem w tym subtropikalnym raju, pochodzili z Nowej Zelandii, Wielkiej Brytanii, Japonii i Chin. Teraz w rekordowej liczbie przybywają również Rosjanie.

Wzbogaceni na ropie i kopalniach, rosyjscy przedsiębiorcy mogą pozwolić sobie na warte wiele milionów dolarów nadbrzeżne rezydencje i penthousy. Są tu największymi zagranicznym inwestorami. We wczesnych latach 2000 poziom rosyjskich inwestycji był do pominięcia, ale już w 2006-2007 Rosjanie kupili nieruchomości warte 34 mln dolarów - trzykrotnie więcej niż w roku poprzednim. „Wiedzą, że kupują na rynku stabilnym politycznie", mówi ekspert z firmy zajmującej się obrotem nieruchomościami, DTZ Australia.

3-tysięczna społeczność rosyjska w Złotym Wybrzeżu jest ciasno ze sobą związana. Niewiele jest przypadków demonstrowania dobrobytu - ta grupa Wschodnich Europejczyków bezszelestnie wtopiła się w międzynarodowy mix zamożnych mieszkańców z sąsiedztwa.

Gdzieś, gdzie jest miło i przyjemnie...

Profesor Steven Fortescue z Uniwersytetu w New South Wales wyjaśnia, że rosyjscy biznesmeni szukają „bezpiecznego, słonecznego miejsca". "Jest w Rosji wielu ludzi, o których ani ty, ani ja nie słyszeliśmy, a którzy zarobili sporo pieniędzy. Niekoniecznie na surowcach - także na sprzedaży detalicznej i hurtowej. Nie należą do klasy miliarderów, ale mają wystarczająco dużo środków, żeby kupić posiadłość za granicą - gdzieś, gdzie jest miło i przyjemnie. Czemu więc mają tego nie robić?"

Poza Australią, duża część rosyjskiego bogactwa zasila także Wielką Brytanię, Cypr, Hiszpanię i Izrael.

 

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Problem religii w szkole był przez biskupów ignorowany, a teraz podnoszą krzyk – mówi Cezary Gawryś, filozof, teolog i były nauczyciel religii.

Jakub Halcewicz
09.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną