Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Dziewczyna z Liverpoolu

Blair Cherie

Okładka książki Cherie Blair Okładka książki Cherie Blair
Cherie Blair, żona byłego brytyjskiego premiera wydała swoje pamiętniki ('Speaking for Myself' - Mówiąc za siebie). O książce pisała cała prasa, i to na pierwszych stronach, niestety głównie krytycznie.

Brytyjczycy nigdy nie polubili pani Blair. Uważali, że na siłę stara się wykreować rodzinę na brytyjskich Clintonów. Z tym, że premier częściej - przynajmniej na początku - był postrzegany jako miły Bambi, ktoś, kto nikomu nie chce sprawić przykrości, taki brat łata. W przypadku Cherie zawsze było jakieś „ale". Że zbyt niezależna, bo zamiast porzucić albo chociaż zawiesić karierę adwokacką, otworzyła z kolegami po fachu kancelarię Matrix Chambers. W dodatku często angażowała się w kontrowersyjne sprawy, np. w spór o działkę, którą kupiło brytyjskie małżeństwo, Linda i David Oramowie na tureckiej części Cypru. Po inwazji wojsk tureckich na północną część Cypru, w 1974 r. i jej podziale na część grecką i turecką wielu Greków utraciło majątki na północy wyspy. Ziemia kupiona przez Oramów należała wcześniej do jakiegoś Greka. Oramowie wybudowali jednak na swojej działce dom, który później sąd w greckiej części wyspy nakazał zburzyć. Brytyjczycy mieli też zapłacić greckiemu właścicielowi odszkodowanie. Jednak władze Republiki Cypru nie mogły wyegzekwować tej decyzji, dlatego poprosiły o pomoc brytyjski sąd. Kiedy jednak wyszło na jaw, że Cherie Blair (w środowisku prawniczym znana pod panieńskim nazwiskiem Boots) była jednym z prawników reprezentujących Oramów, prezydent greckiej części Cypru uznał to za międzynarodową prowokację.

Brytyjczycy często byli zniesmaczeni jej zachowaniem. Kiedyś powiedziała, że rozumie młodych Palestyńczyków, którzy zostają zamachowcami i podkładają bomby. Potem jednak próbując naprawić gafę, wydała charytatywne przyjęcie na rzecz izraelskich ofiar bliskowschodniego konfliktu. - Innym razem chcąc pokazać ludziom, jak wygląda życie na Downing Street, zaprosiła do domu dziennikarzy kolorowych pism. Niestety, w domu był straszny bałagan, jak to przy dzieciach i kolejna wpadka gotowa - komentuje Katarzyna Bzowska, dziennikarka, była redaktor naczelna wydawanego w Londynie „Dziennika Polskiego".

Reklama