Według państwowej telewizji irlandzkiej RTE, głosowanie na "nie" dla Traktatu Lizbońskiego miało miejsce w wielu regionach wiejskich oraz w miastach wśród elektoratu robotniczego. Przedstawiciele klasy średniej poparli dokument w mniejszym stopniu niż oczekiwano.
Ponieważ traktat musi zostać zatwierdzony przez wszystkie 27 krajów członkowskich, oznacza to, że mniej niż 1,3 miliona Irlandczyków zadecydowało o przyszłości Europy, padają opinie. "To będzie duży szok dla biurokratów w Brukseli, ale nie sądzę, żeby odrzuceniem traktatu przejęli się zwykli obywatele Unii Europejskiej", uważa Mulcahy, poseł rządzącej w Irlandii Partii Republikańskiej.
„To, że Irlandia odrzuca traktat jest zaskakujące”, komentuje brytyjski The Times. Robi to kraj, który dzięki szczodrości Unii został przeobrażony z wiejskiego zaścianka w jedno z najbogatszych państw Europy; kraj, któremu członkostwo w Unii umożliwiło ostateczne wydostanie się z brytyjskiego cienia; kraj, w którym cała elita polityczna, media, biznes i władze związków zawodowych poparły traktat przeciw dziwacznej zbieraninie niezależnych przedsiębiorców, prawicowych katolików, socjalistów, komunistów, pacyfistów i anarchistów... Irlandia zostanie odizolowana od reszty Europy, pisze dalej Martin Fletcher, jej znaczenie zmarginalizowane w Brukseli. Zagraniczni inwestorzy zostaną odstraszeni. "Przyszłe pokolenia nie podziękują nam za to, że zatrzymaliśmy unię, najwspanialszą siłę w naszej historii niosącą pokój i dobrobyt”, gazeta cytuje premiera Irlandii, Briana Cowena.
„Dziś Irlandia ma szansę zmienić bieg Europy”, pisze Seumas Milne dla