W procesie europejskiej integracji ludzie pozostali w tyle. Biznes już od dawna cieszy się swobodą, ale sami obywatele ciągle zmagają się z administracyjnymi przeszkodami. Irlandzkie "nie" dla Traktatu Lizbońskiego zmobilizowało polityków do zbadania dokładnych przyczyn frustracji Europejczyków.
Pogodzić Europejczyków z Europą
W dwa tygodnie po tym jak Irlandczycy powiedzieli "nie" Traktatowi Lizbońskiemu, francuski eurodeputowany Alain Lamassoure przedłożył prezydentowi Nicolasowi Sarkozemu szczegółowy raport na temat przeszkód, jakie Europejczycy muszą codziennie pokonywać, jeśli rzeczywiście zechcą skorzystać z przysługującego im prawa do swobodnego poruszania się w ramach unii. Jak wynika z wniosków piętrzących się w komisji skarg i zażaleń parlamentu europejskiego, obywatele unii, którzy mieszkają i pracują w innym niż rodzimy kraju członkowskim, doświadczają dyskryminacji.
188-stronicowy raport, sporządzony na zamówienie prezydenta Sarkozego, stwierdza, że budowa "Europy obywateli" pozostaje daleko w tyle za postępem poczynionym na innych obszarach europejskiej integracji, w szczególności daleko w tyle za integracją gospodarczą.
"Minęło 50 lat i widać niepokojąca nierównowagę", pisze Lamassoure w raporcie. "Integracja gospodarcza jest już tak głęboka, że mamy wspólną walutę, ale unia narodów i obywateli jest ciągle w powijakach".
Analiza Lamassoure'a została zaprezentowana w Brukseli na dzień przed objęciem przez Francję rotacyjnej prezydentury w Unii, podczas której prezydent Sarkozy chce między innymi "pogodzić Europę z Francuzami". Powszechna podejrzliwość do europejskiej integracji dała się politykom znać, kiedy w 2005 roku Francuzi odrzucili projekt europejskiej konstytucji, a teraz znów doszła do głosu w irlandzkim referendum.