Już nie tylko organizacje społeczeństwa obywatelskiego i te zajmujące się sprawami rozwoju międzynarodowego krytykują efekty spotkań w ekskluzywnym gronie ośmiu wspaniałych. Większość komentarzy prasowych powtarza to samo: rezultaty corocznych spotkań na szczycie rozczarowują. Komentatorzy m.in. wytykają gospodarczym liderom świata niedotrzymanie obietnicy z 2005 roku podwojenia pomocy dla krajów ubogich. Do 2010 roku Afryka miała otrzymać 25 mld USD, ale już wiadomo oficjalnie, że obietnica nie zostanie dotrzymana.
Złamane obietnice to jedno - ci, którzy nie spodziewają się po szczycie G8 zbyt wiele, rzadko się rozczarowują, pisze Los Angeles Times. Ale to właśnie członkowie G8 są źródłem wielu problemów, gnębiących kraje rozwijające się. Subsydia rolnicze, polityka biopaliwowa, elektrownie węglowe, SUV'y, rozrzutne nawyki - wszystko to niszczy środki egzystencji w innych krajach.
G8 nie ma kontaktu z rzeczywistością, wyrokuje brytyjski The Guardian: politycy znaleźli czas, by dyskutować na temat porozumienia armeńsko-azerbejdżańskiego, ale w sprawie funduszy hedgingowych uznali, że nie ma się o co martwić. Mowa o tych samych "milusich" funduszach, które są w dużej mierze odpowiedzialne za śrubowanie cen ropy i żywności aż do punktu, w którym światowej gospodarce zagraża stagflacja i głód. Odpowiedzią na wyzwania jakich świat nie widział od czasu pierwszego spotkania G8 w 1975 roku powinnien być Nowy Zielony Ład, który wprowadzi ostrzejsze regulacje kapitału, zmiany w systemie podatkowym i długofalowy program inwestycji w odnawialne źródła energii.