Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Alchemicy Indii

Indyjscy kapitaliści

Lakszmi Mittal, Fot. Wiki Lakszmi Mittal, Fot. Wiki
Kapitalistą może zostać każdy. Ale czy na pewno?

Kiedy Lakszmi Mittal, najbogatszy człowiek Wielkiej Brytanii, kupił francuską firmę stalową Arcelor, oburzyła się cała zachodnia elita rządząca. To jednak nie koniec, a raczej początek globalnych podbojów nowych indyjskich kapitalistów. Skąd się wzięli i jak udało im się wkroczyć na scenę z takim impetem?

Przodkowie dzisiejszych prezesów wielkich koncernów mieszkali na niewielkim kawałku pustyni w Radżastanie na północnych zachodzie Indii. 300 lat temu opuścili swoje wioski i na wielbłądach dojechali do najbliższej stacji kolejowej i stąd dalej pociągiem do stolicy Radżastanu,a potem do Kalkuty, gdzie sprzedawali papier i sukno na targu. Początków wielkiej fortuny dorobili się na handlu w latach 1930-40. W latach 40. byli już znaczącymi nabywcami, i tylko krok dzielił ich od kariery bankierskiej. Stali się jedną z niewielu społeczności w Indiach, która dysponowała wystarczającym kapitałem do dokonywania inwestycji, kiedy do Indii wkroczył przemysł. W latach 20. Indie należały do Brytyjczyków, Szkotów i paru Hindusów, ale wkrótce wielka depresja zepchnęła zachodnich potentatów na krawędź bankructwa. Wtedy właśnie Marwari z kupców stali się przemysłowcami, wykupując bankrutujące fabryki.

Zadziwiający jest fakt, że wszyscy Marwari wywodzą się z raptem około 50-60 pustynnych wiosek. Dziś robią interesy w Bombaju, Londynie, Nowym Jorku, Afryce, mają koneksje w BJP, indyjskiej partii prawicowo-nacjonalistycznej, i wśród brytyjskich laburzystów. Ale nigdy nie stracili kontaktu z miejscem pochodzenia. "Ci Hindusi mają biznes we krwi", z podziwem i zazdrością komentują obserwatorzy. Ich żyłki do interesów mogą obawiać się nawet biznesmeni chińscy i żydowscy.

Reklama