Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Zielony kit

Środowisko naturalne stało się częścią wielkiego biznesu

Byle Byle "eko"
Żeby cokolwiek sprzedać, trzeba przekonać klienta, że „to' jest „eko'. Niekoniecznie trzeba przy tym mówić prawdę.

W miarę jak konsumenci nabierają świadomości ekologicznej, firmy zadają sobie coraz więcej trudu, aby zaprezentować się jako przedsiębiorstwa przyjazne środowisku. Niektóre posługują się przesadnymi albo absurdalnymi twierdzeniami, inne posuwają się wręcz do kłamstw.

W najstarszych reklamach wszystkie chwyty były dozwolone. Picie alkoholu dodawało nam seksapilu, palenie papierosów było zdrowe dla płuc, a każdy proszek do prania zawierał magiczny składnik, dzięki któremu białe ubranie stawało się superbiałe. I co? Te czasy wróciły, przynajmniej w dziedzinie reklamowania produktów ekologicznych. Coraz więcej klientów oczekuje od firm szacunku dla środowiska, dlatego żaden koncern nie wejdzie dziś na rynek bez serii audytów potwierdzających jego ekologiczność. Jednocześnie rośnie ryzyko, że korporacje będą wciskać klientom „zielony kit". Już dziś rośnie liczba skarg na nieuczciwą reklamę kierowanych do brytyjskiego Advertising Standards Authority (Urząd Standardów Reklamowych).



Krople kłamstwa

Niemal wszystko, co dziś kupujemy, jest „produkowane ekologicznie" albo „przyjazne środowisku". Łatwo przejrzeć ogólnikowość tych zapewnień. Brytyjska sieć kolejowa Virgin Trains głosi: „Nasze pociągi marki Pendolino emitują o 76 procent mniej dwutlenku węgla niż samochody i samoloty na trasach krajowych". Ale które samochody? Samoloty na których trasach?

Zdarzają się też zwykłe brednie. Pewna firma produkująca butelkowaną wodę chwali się, że jej produkt zawiera o „300 procent więcej tlenu".

W sierpniu Advertising Standards Authority dał po łapach koncernowi naftowemu Shella za stwierdzenie w reklamie w „Financial Timesie", że jego warta dziesięć miliardów dolarów inwestycja w pozyskiwanie piasku roponośnego w Kanadzie przyczyni się do oszczędzania energii.

Reklama