Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Pod czarną banderą

Somalijscy piraci grasują na morzach

Tankowiec Sirius Star uprowadzony przez somalijskich piratów Tankowiec Sirius Star uprowadzony przez somalijskich piratów
Garstce somalijskich piratów bardzo łatwo było zająć jeden z największych tankowców świata. Potencjalne łupy są wielkie, załogi nieuzbrojone, a armatorzy - niezainteresowani powstrzymaniem rabusiów.

Statek o ładunku tak znacznym, że jego utrata może spowodować wzrost ceny ropy o ponad dolara za baryłkę, padł łupem bandy obdartusów - somalijskich piratów, którzy wdarli się na pokład z kilku szybkich motorówek. Jak jeden z największych obiektów stworzonych przez człowieka mógł stać się ofiarą kolejnego porwania na wodach u wschodnich wybrzeży Afryki - czyli na obszarze, na którym tylko w tym roku doszło do ponad 90 takich incydentów?

Piractwo jest szeroko rozpowszechnione, a w pewnych regionach szybko przybiera na sile. Według Międzynarodowej Organizacji Morskiej zbierającej dane o skutecznych i nieudanych próbach porwania, w 2007 r. na świecie doszło do 264 ataków pirackich. Do końca września br. było ich już 199. Wiele z nich zanotowano na obszarze dotąd uważanym za najbardziej niebezpieczny - na Morzu Południowochińskim oraz w cieśninie Malakka oddzielającej Indonezję od Malezji. Ale najszybciej piractwo rozwija się w Zatoce Adeńskiej, u wybrzeży Somalii i jej zbuntowanego regionu Puntland, gdzie liczba ataków podwoiła się do 60 w 2007 roku.

- Największą głupotą, jaką można usłyszeć, jest to, że ponieważ wielkie statki są wysokie na dziewięć pięter, nie da się ich zdobyć. One są jak siedzące na wodzie kaczki. To najsłabsze cele, najniżej wiszący owoc całego handlu morskiego - mówi John Burnett, publicysta i były marynarz.

Wrogowie ludzkości

Somalijska odmiana piractwa różni się od praktykowanej w Azji Południowo-Wschodniej. Tamtejsze gangi, uzbrojone w pistolety maszynowe i ręczne granatniki, często operują ze „statku-matki", z którego ruszają na małych szybkich łodziach i są zainteresowani nie tyle rabunkiem, ile okupem. Z ponad 90 tegorocznych ataków 36 to były porwania. Na zakładników wzięto ok. 500 członków załogi, a sumę okupów wpłaconych za statki, towar, oficerów i marynarzy szacuje się na 30 mln dolarów.

Reklama