Od kiedy zaczęły się pojawiać informacje, że UBS, największy bank Szwajcarii i jeden ze światowych kolosów, jest w kłopotach, udziałowców najpierw ogarnęło zdziwienie, potem zmartwienie, a na koniec furia.
Zjednoczeni bandyci szwajcarscy
UBS ma tysiące drobnych akcjonariuszy, w większości zamożnych, starszych Szwajcarów. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby w ciągu kilku miesięcy wartość ich akcji spadła o połowę. W niedzielę postanowili zaprotestować przeciwko tej grabieży dokonanej przez ich własny bank w biały dzień. Ponad tysiąc osób zebrało się w Zurychu przed siedzibą UBS pod hasłem "United Bandidts of Switzerland". Akcjonariusze mają bankowi za złe, że przyjął od państwa 60 mld dolarów zapomogi, ich udziały w banku tracą na wartości, a bankowcom wszystko uchodzi płazem.
Szwajcarzy wiedzą, że szefowie UBS zgarniali najwyższe pensje w Europie. Do tego dochodziły sowite premie, które kazali sobie wypłacać mimo kryzysu. Niektórzy akcjonariusze nie kryli oburzenia. Podczas walnego spotkania jeden z nich nawet wdrapał się na podium, gdzie siedział cały zarząd UBS i wyciągnął z kieszeni szwajcarskie kiełbaski, którymi zaczął wymachiwać przed nosem prezesa UBS Marcela Ospela: "Przyniosłem ci coś do jedzenia, gdybyś zgłodniał. Oddawaj premię, i to już!". Ospel później zwolnił fotel prezesa, ale wielomilionowych premii, które zainkasował, nie chciał oddać.
"Tknij pieniądze Szwajcara, a poznasz, co to szwajcarska wściekłość", skomentował Bernhard Weissberg z popularnej gazety Blick furię szwajcarskich udziałowców.
Amerykańskie wynalazki
"Cały kryzys subprime to amerykański wynalazek", mówi Thomas Minder, kierownik w małym, ale prosperującym prywatnym biznesie, który zabrał swoje oszczędności z UBS. "I maczał w nim palce szwajcarski bank", dodaje z niesmakiem. Między lipcem a wrześniem tego roku wielu innych klientów UBS wycofało z banku oszczędności, w sumie 83,6 mld franków szwajcarskich (70,1 mld dolarów). Minder uważa, że katastrofalne inwestycje UBS na amerykańskim rynku hipotecznym są głęboko nieszwajcarskie. Jako szwajcarski patriota podjął więc prawdziwie szwajcarską inicjatywę, by ukrócić te ekscesy w przyszłości. Zebrał 100 tys. podpisów pod projektem narodowego referendum, które ma zakończyć "korporacyjne zdzierstwo". Według jego propozycji mają zostać zakazane wszystkie "złote pożegnania", premie mają być zależne od osiągnięć, a wygórowane pensje obcięte.
Tymczasem, z powodu Amerykanów, UBS stracił nie tylko pieniądze, ale i reputację.
Tajemnice bankowe
UBS powstał w 1998 roku w wyniku połączenia Union Bank of Switzerland i Swiss Banking Corp., dwóch staroświeckich i ugruntowanych instytucji. Po połączeniu nowy gigant rozpoczął agresywną globalną ekspansję, starając się wejść zwłaszcza na rynek amerykański. W Szwajcarii bank cieszył się opinią patrona sztuki i wysokiej kultury, wspierał turnieje tenisowe, wyścigi żeglarskie i sponsorował Art Basel, jedne z najważniejszych międzynarodowych targów sztuki współczesnej odbywające się co roku w Bazylei. Teraz okazało się, że ta szacowna instytucja jest "umoczona" na wiele miliardów w transatlantyckim skandalu podatkowym.
Na tydzień przed rozpoczęciem siostrzanej imprezy Art Basel w Miami Beach na Florydzie potwierdzono podejrzenia, że bank "werbował" amerykańskich bogaczy, oferując im tajne konta w Szwajcarii i innych rajach podatkowych. W samym tylko roku 2004 UBS wysłał swoich przedstawicieli za ocean aż 3800 razy, gdzie między innymi podczas Art Basel Miami Beach prowadził poufne rozmowy z zamożnymi klientami.
Dwaj bankowcy z UBS zostali już oskarżeni przez władze USA o pomaganie amerykańskim miliarderom w unikaniu płacenia podatku dochodowego od aktywów o wartości około 200 mln zdeponowanych na kontach bankowych w Szwajcarii i Liechtensteinie. W oskarżeniu amerykański sąd twierdzi także, że w spisku brała udział najwyższa kadra UBS. Amerykańskie władze podatkowe żądają od banku ujawnienia listy korzystających ze szwajcarskich kont amerykańskich klientów - co stoi w sprzeczności ze szwajcarskim prawem o tajemnicy bankowej.
Tymczasem na zbliżającym się kolejnym nadzwyczajnym spotkaniu udziałowców łagodni szwajcarscy emeryci mogą zamiast parówek wyciągnąć z kieszeni coś bardziej niebezpiecznego: okazuje się, że bankowi nie wystarczyła dotychczasowa pomoc podatników i będzie prosił rząd o więcej.