Mimo że Lashkar-e-Toiba (LET) powstała pięć tysięcy kilometrów stąd i jej głównym celem była walka o wolny Kaszmir, eksperci twierdzą, że stoi za atakami w Mumbaju, wysyłała bojowników do Bośni, Kosowa, Czeczenii i Londynu. Po atakach z 11 września została wpisana przez USA na listę organizacji terrorystycznych i zakazana także w Pakistanie. Wtedy zmieniła nazwę na Dżamaat ad-Dawa i oficjalnie odcięła się od kontaktów z komórkami Al-Kaidy w Afganistanie. Teraz USA chce, by także Dżamaat ad-Dawa, która w Pakistanie prowadzi działalność charytatywną, znalazła się na liście organizacji terrorystycznych.
Waszyngton i Indie uważają, że to właśnie Dżamaat ad-Dawa, sukcesor LET, wyszkolił 10 zamachowców z Mumbaju i nadal kieruje bojowników do Afganistanu. Co więcej, stał się „główną bramą do dżihadu" dla muzułmanów z Zachodu (Wall Street Journal).
Organizacja zaprzecza i zaprasza reporterów do swojej siedziby pod Lahore w Pakistanie, by pokazać im czym się zajmuje: pomocą ofiarom trzęsień ziemi, prowadzeniem szkół i szpitali. Amerykanie nie wierzą i naciskają na Pakistan, by dobroczyńców zdelegalizował. Islamabad broni się, twierdząc, że jeśli za zamachami rzeczywiście stoją Pakistańczycy, to są to „aktorzy pozarządowi". Nie jest jednak w Pakistanie tajemnicą pogląd, że Lashkar-e-Toiba powstała przy udziale pakistańskiego wywiadu (ISI) i do dzisiaj ma z nim związki. Według niektórych obserwatorów to właściwie niekonwencjonalna część pakistańskich