Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

W bunkrze wrze

Hezbollah odpowiada za śmierć premiera Haririego?

Plakat przedstawiajacy byłego premiera Libanu Rafika Haririego oraz jego syna Saada Haririego Fot. Emanuele Cremaschi/Emblema/REPORTER Plakat przedstawiajacy byłego premiera Libanu Rafika Haririego oraz jego syna Saada Haririego Fot. Emanuele Cremaschi/Emblema/REPORTER Emanuele Cremaschi/Emblema / Reporter
Der Spiegel po raz kolejny wkłada kij w mrowisko. Tym razem rewelacje niemieckiego tygodnika mogą spowodować poważne zmiany na scenie politycznej Libanu.

Autor artykułu w Spieglu,  powołując się na wiarygodne źródła i dokumenty, stwierdził, że Trybunał Specjalny dla Libanu od miesiąca posiada nowe dowody wskazujące, że nie Syria, ale zbrojne ramię szyickiej organizacji - Hezbollah jest odpowiedzialne za zabójstwo byłego premiera Libanu Rafika Haririego oraz serię zamachów na libańskich polityków, dziennikarzy oraz wojskowych. Podobno do takich wniosków już ponad rok temu doszli libańscy eksperci wojskowi, pod kierunkiem młodego oficera kpt. Eida, analizując szczegółowo połączenia z telefonów komórkowych w okolicach miejsca, gdzie doszło do zamachu. Połącznie jedenego z użytkowników, niejakiego Mażida Ghamlusza, którego zidentyfikowano jako członka Hezbollahu, szkolonego w Iranie, przez jego nieostrożność, doprowadziło do Hadża Salima - komendanta zbrojnej części Hezbollah, bezpośrednio podlegającej Hassanowi Nassrallahowi.  Salim przejął obowiązki po zabitym w 2008 r. w Damaszku Imadzie Mughniyeh. Problem polega na tym, że w 2008 r. nie tylko zginął Mughniyeh, ale także kapitan Eid, który analizował połączenia telefoniczne, a nieostrożny Ghamlusz zaginął i prawdopodobnie nie żyje. Tym samym potencjalni świadkowie nie mogą już wyjaśnić co się wydarzyło.


Udowodnienie związku Hezbollahu z zabójstwem Harirego ma jeszcze jeden aspekt. Syria, która do tej pory była wskazywana jako siła, która stała za zabójstwem, zostałaby oczyszczona z zarzutów, a jej wsparcie jest niezbędne dla USA w sytuacji zaangażowania w Afganistanie i w Iraku.

Reklama