Jacek Żakowski: Pamięta Pan pierwsze zdanie swojej ostatniej książki?
George Soros: Nie bardzo.
„Jesteśmy w trakcie najgorszego kryzysu finansowego od lat trzydziestych ubiegłego wieku".
Napisałem to zdanie w Boże Narodzenie 2007 roku.
A teraz gdzie jesteśmy?
Ciągle jesteśmy w trakcie tego wielkiego kryzysu, o którym mówiłem w Davos w styczniu 2008, zanim jeszcze w kwietniu 2008 ukazała się książka. Ale sytuacja zmieniła się radykalnie 15 września zeszłego roku, kiedy upadł bank Lehman Brothers. Bo wtedy kryzys finansowy stał się kryzysem gospodarczym. System finansowy zakaził realną gospodarkę. Bank trzeba było sztucznie podtrzymać przy życiu, żeby nie upadł i nie zniszczył całej gospodarki. Dziś działa. Ale działa dzięki temu sztucznemu podtrzymywaniu przy życiu. Problem polega na tym, że kryzys finansowy zmienił nie tylko działanie sektora finansowego, ale też zachowanie przedsiębiorstw i konsumentów. W ciągu kilku miesięcy handel międzynarodowy skurczył się o 40 proc. Cała gospodarka zaczęła się zwijać.
Gdzie dziś jesteśmy na drodze tego zwijania się światowej gospodarki? Czy już jesteśmy na dnie, jak mówią niektórzy?
Po 15 września gospodarka weszła w fazę swobodnego spadania. Swobodne spadanie nigdy nie trwa bez końca. Wreszcie trafia się na jakieś twarde dno. Na początku roku nikt nie wiedział, gdzie jest to dno. To było przerażające. Ale ono okazało się bliższe, niż można było sądzić. Myślę, że już go sięgnęliśmy. I trochę się odbiliśmy. Ludzie to zobaczyli i poczuli ulgę.
Więc zaczęli się trochę inaczej zachowywać.