I po tarczy
USA rezygnuje z pomysłu tarczy - czy to rozwiąże inne problemy świata?
Decyzja administracji Baracka Obamy o odłożeniu na półkę planów obrony antyrakietowej we wschodniej Europie jest próbą przecięcia węzłów, które od dawna wstrzymywały postęp w sprawie szeregu kluczowych dla świata problemów. Chodzi o grupę ściśle ze sobą splecionych zagadnień. Brak postępu w jednej kwestii paraliżuje zmiany w innych dziedzinach. Perspektywa rozmieszczenia rakiet z pociskami przechwytującymi w Polsce i systemu radarowego w Republice Czeskiej była stałym źródłem zadrażnień w negocjacjach z Rosją nad nowym traktatem o kontroli zbrojeń, który miałby zastąpić wygasający na początku grudnia układ START (Strategic Arms Reduction Treaty, czyli układ o redukcji zbrojeń strategicznych). Rosja widzi bowiem w amerykańskiej obronie antyrakietowej świadomą próbę osłabienia jej potencjału nuklearnego odstraszania.
Nie dla atomu
Tarcia w negocjacjach nad układem START Plus przeniosły się na rozmowy w Radzie Bezpieczeństwa ONZ nad nową rezolucją w sprawie rozbrojenia i nierozprzestrzeniania broni atomowej. Ma ona zostać poddana pod głosowanie podczas specjalnej czwartkowej sesji Rady pod przewodnictwem Baracka Obamy. Prezydent pragnął, by pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa - USA, Rosja, Wielka Brytania, Chiny i Francja - odważnie ogłosiło zamiary ograniczenia swoich atomowych arsenałów. Rosja i Chiny blokowały jednak postęp w debacie. Co jeszcze ważniejsze, Rosja jest czołowym przeciwnikiem nałożenia sankcji na Iran za jego nieposłuszeństwo wobec żądań Rady Bezpieczeństwa w sprawie wstrzymania prac nad wzbogacaniem uranu.
Teheran twierdzi, że przetwarza go na potrzeby energetyki jądrowej, jednak Zachód i Izrael utrzymują, że będzie on przeznaczony do głowic atomowych.