Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Szarlotka Danuty W.

Jak wypadła Krystyna Janda w roli Danuty Wałęsy?

Krystyna Janda, tak jak zapowiadała, nie ma zamiaru grać Danuty Wałęsowej, po prostu mówi jej tekstem, obierając jabłka na szarlotkę. Krystyna Janda, tak jak zapowiadała, nie ma zamiaru grać Danuty Wałęsowej, po prostu mówi jej tekstem, obierając jabłka na szarlotkę. Jacek Turczyk / PAP
Najpierw była głośna książka „Marzenia i tajemnice”. Teraz Danuta Wałęsowa przemawia ze sceny warszawskiej Polonii głosem Krystyny Jandy. Chwilami słychać więcej, niż można było przeczytać.
Słowa, które padają ze sceny teatru Polonia, raczej nie mogły przypaść do gustu obecnym na sali feministkom.Karolina Wolf/Polityka Słowa, które padają ze sceny teatru Polonia, raczej nie mogły przypaść do gustu obecnym na sali feministkom.

Spontaniczne reakcje uczestników warszawskiej premiery „Danuty W.” świadczyłyby raczej o tym, że książkę przeczytali bardzo pobieżnie. Nietrudno było bowiem zauważyć, że o niektórych zdarzeniach z życia Wałęsów dowiadywali się dopiero w teatrze. Zarazem wyczuwało się – jakby to powiedzieć, żeby nikogo nie obrazić – pewnego rodzaju sympatyczną pobłażliwość wobec narratorki. Danuta W. zwierza się, że jej marzeniem było, aby choć jedno z dzieci zostało duchownym. Śmiech na widowni. Bohaterka wspomina jeden ze swoich pobytów w strajkującej stoczni, kiedy to już wychodząc, słyszy przemawiającego męża: „Co on mówi? I wracam do dzieci!”. Śmiech. Niektóre szczere rozmowy z papieżem Janem Pawłem II też rozweselały publiczność, a już chyba najbardziej Lech Wałęsa słuchający Radia Maryja – „żeby znać wroga”.

W dwuipółgodzinnym spektaklu (z 20-minutową przerwą) trudno było zmieścić zawartość całej książki. Adaptacja wydaje się jednak trafna, eksponuje przy tym kilka wątków, które na scenie wybrzmiewają może nawet mocniej.

O dojrzewaniu i samotności

„Danuta W.” w wykonaniu Krystyny Jandy jest w dużej mierze opowieścią o dojrzewaniu. Takiej bohaterki nie zauważyła polska literatura, mimo że mieliśmy nurty wiejskie, podmiejskie czy nawet robotniczo-chłopskie. Wałęsowa w żadnej z takich książek by się nie zmieściła. W swej narracji nie mitologizuje wsi, nie jest sentymentalna, ale też nie ma najmniejszego zamiaru użalać się nad sobą. Co też ciekawe, jej awans społeczny – mimo wszystko awans – nie odbywał się według powszechnego w tamtych czasach wzorca, czyli poprzez edukację.

Polityka 42.2012 (2879) z dnia 17.10.2012; Kultura; s. 92
Oryginalny tytuł tekstu: "Szarlotka Danuty W."
Reklama