Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Teatr

Po Czechowie

Recenzja spektaklu: "Rosyjskie konfitury", reż. Krystyna Janda

Materiały promocyjne
Inteligentna rozrywka, nie tylko dla fanów Czechowa.

"Rosyjskie konfitury”, sztuka współczesnej rosyjskiej pisarki Ludmiły Ulickiej, nosi podtytuł „after Czechow”, co ma podwójne znaczenie: odnosi się zarówno do gry wątkami i postaciami zaczerpniętymi ze sztuk Czechowa, jak i do czasu – „po Czechowie” oznacza kolejny etap upadku rosyjskiego ziemiaństwa czy szerzej – inteligencji. Akcja dzieje się współcześnie na podmoskiewskiej daczy. Za domem dogorywają ostatnie drzewka wiśniowe, pozostałość po dumie dziadka – wiśniowym sadzie.

Głowa rodu Natalia, świetnie grana przez reżyserującą spektakl w Teatrze Telewizji Krystynę Jandę, utrzymuje rodzinę, tłumacząc na kilometry powieścidła dla kobiet, i próbuje, niczym Czechowowska Raniewska, nie zwracać uwagi na postępującą degrengoladę rodziny i samej rozpadającej się willi. Na pijaństwo i próżniactwo brata (Ignacy Gogolewski), gnuśny żywot córek (Agnieszka Krukówna, Sonia Bohosiewicz i Weronika Nockowska), które, mimo że niczym trzy siostry Czechowa znają po kilka języków, nie pracują, pędząc na koszt matki żywot pozbawiony celu i sensu. Rodzina próbuje trwać przy dawnych wartościach, ignorując panujący powszechnie kult pieniądza i nie zauważając zmian w najbliższym otoczeniu. Do czasu, kiedy do akcji wkroczą syn biznesmen, przyszła bratowa i sprytny hydraulik.

Janda – reżyserka – podążyła za wątkami komicznymi sztuki Ulickiej, dzięki czemu opowieść o upadku rodu ma nieco cierpki smak tytułowych agrestowych rosyjskich konfitur (z wyhodowanej przez dziadka odmiany agrestu o nazwie Jutrzenka Komunizmu). Aktorzy – także grający męża jednej z sióstr, muzyka nieudacznika, Rafał Mohr i grająca nianię Agnieszka Mandat – nie zmarnowali szansy zbudowania pełnokrwistych, zabawnych typów.

Polityka 15.2010 (2751) z dnia 10.04.2010; Kultura; s. 49
Oryginalny tytuł tekstu: "Po Czechowie"
Reklama