Jacek Żakowski: – Pewnego poranka 1979 r. na plaży Chin Ludowych wyłonił się z morza młody tajwański oficer…
Justin Yifu Lin: – …w mundurze.
I jak został przyjęty?
Nieufnie. Ale z drugiej strony miałem oficerski mundur. To znaczyło, że nic nie ukrywam. Mogłem przecież przebrać się za chłopa albo za studenta. Zapytali, po co przypłynąłem. Powiedziałem, że jestem Chińczykiem i chcę żyć w moim kraju. Zapytali, co chcę robić w Chinach. Powiedziałem, że chcę być pożyteczny.
Uwierzyli?
Trudno się spodziewać, że w takiej sytuacji ktoś od razu wierzy na słowo. Przekonuje się czynami, nie słowami.
W 1979 r. Deng Xiaoping właśnie zaczął swoją politykę otwarcia i reform. Pan w tym samym roku przepłynął wpław z kontrolowanej przez Tajwan wysepki Kinmen na kontrolowaną przez Chiny Ludowe wysepkę Xiamen. 20 lat później stał się pan jednym z głównych ekonomistów projektujących reformy w ChRL. Polacy też uciekali przez morze i potem robili kariery. Ale zawsze były to ucieczki z komunizmu do kapitalizmu. A pan, narażając życie, uciekł w przeciwnym kierunku. Trudno to zrozumieć.
Bo pewnie pan nie wie, jak na Tajwanie przyjmowaliśmy reformy Deng Xiaopinga. A on rozbudził ogromne nadzieje – że w Chinach kontynentalnych coś się nareszcie zmieni, że ludziom zacznie się tam lepiej żyć, że dzięki reformom Chiny odbudują należną im pozycję na świecie. Byłem młody i chciałem wziąć w tym udział.
W ten sposób chciał pan zmienić Chiny?
Nie zastanawiałem się, jak to się potoczy.