W 2008 r. Pszczyna, jako jedna z pierwszych gmin w Polsce, zmieniła gospodarkę odpadami. Pod tym pojęciem kryje się sposób radzenia sobie ze śmieciami. Wcześniej w Pszczynie, jak w całej Polsce, właściciele domów jednorodzinnych, spółdzielnie bądź wspólnoty mieszkaniowe zawierały umowy z firmami wywożącymi odpady. W 2006 r. przeprowadzono tam jednak referendum, w którym mieszkańcy, wcale zresztą nie jednomyślnie, zgodzili się, aby to gmina zajęła się śmieciami. Po dwuletnich przygotowaniach władze miasta wybrały jedną firmę, która zaczęła odbierać odpady od wszystkich pszczynian. Za te czynności każdy mieszkaniec płaci obowiązkowo ekstra podatek potocznie nazywany śmieciowym, który pokrywa koszty umowy miasta z wybraną w przetargu spółką. Efekt?
Fatalne statystyki
Masa odbieranych w Pszczynie śmieci nagle wzrosła dwukrotnie. Oczywiście to nie mieszkańcy zaczęli nagle produkować dużo więcej odpadów. Po prostu nikomu już nie opłaca się oszukiwać i nielegalnie wyrzucać śmieci do lasu, przydrożnego rowu albo spalać je bez pozwolenia w ogródku. Skoro i tak każdy płaci nowy podatek, zdecydowana większość odpadów ląduje w pojemnikach. Czyżby udało się znaleźć rozwiązanie odwiecznego polskiego problemu, jakim jest nielegalne pozbywanie się śmieci?
Tak przynajmniej sądzi Ministerstwo Ochrony Środowiska, które postanowiło skorzystać z przykładu Pszczyny oraz kilku innych gmin i taki system wprowadzić obowiązkowo w całej Polsce. W Sejmie trwają już prace nad śmieciową ustawą. Jeśli zostanie podpisana, a rząd chce, by stało się to na wiosnę, wszyscy będziemy w sytuacji mieszkańców Pszczyny.