Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Zapomnijcie o usługach

Społeczeństwo postindustrialne musi ratować przemysł

W wiek XXI Ameryka wkroczyła z jedną piątą globalnej produkcji przemysłowej, co wciąż stawiało ją na pierwszym miejscu. Pozycję tę straciła rok temu na rzecz Chin. W wiek XXI Ameryka wkroczyła z jedną piątą globalnej produkcji przemysłowej, co wciąż stawiało ją na pierwszym miejscu. Pozycję tę straciła rok temu na rzecz Chin. Car Culture / Corbis
Ameryce kurczy się przemysł. Coraz trudniej tam o pracę, za którą dobrze płacą i która nie ucieknie jutro za granicę. Podobny ból głowy czeka Europę.
W lipcu 2010 r. prezydent Obama wyjaśniał robotnikom Chryslera w Detroit, dlaczego państwo musi wspierać rodzimy przemysł samochodowy.UPI PHOTO/Fotolink W lipcu 2010 r. prezydent Obama wyjaśniał robotnikom Chryslera w Detroit, dlaczego państwo musi wspierać rodzimy przemysł samochodowy.

W społeczeństwie postindustrialnym coraz mniej z nas miało pracować przy fabrycznej taśmie, a coraz więcej w szeroko pojmowanych usługach, od oświaty i innowacji po sztukę i rozrywkę. W myśl teorii tędy miała wieść droga do raju. Czy wiedzie?

W ostatnich stu z górą latach to zwykle przemysł budował potęgę państw i dobrobyt narodów. Rewolucja przemysłowa umocniła pozycję Imperium Brytyjskiego. Szybki rozwój przemysłu uczynił Stany Zjednoczone supermocarstwem. Powojenny cud gospodarczy azjatyckich tygrysów (Japonii, Korei Południowej, Tajwanu, Hongkongu czy Singapuru) bazował na eksporcie do bogatych krajów Zachodu towarów przemysłowych, wyprodukowanych dzięki technologiom importera i własnym, wysokiej wydajności i niskim kosztom robocizny. Kraje takie jak Australia, którym wiedzie się dobrze, choć brak im dużej bazy przemysłowej, należą do wyjątków, bo wyjątkowo bogata jest ich baza surowcowa.

Blisko 40 lat temu Daniel Bell pisał o zbliżającym się społeczeństwie postindustrialnym, w którym usługi będą wypierać przemysł jako źródło zatrudnienia i tworzenia wartości, a ekonomia informacji zdominuje ekonomię wytwarzania dóbr materialnych. W dostatnich społeczeństwach rzeczywiście rośnie popyt na usługi, od turystyki, rozrywki, gastronomii po zabiegi mające poprawiać nasze samopoczucie (spa). Ale nie topnieje apetyt na samoloty, samochody, telewizory, komputery, meble czy telefony komórkowe. To wszystko wytwarza przemysł. Jest coraz bardziej wydajny, więc coraz mniej ludzi trzeba, aby wyprodukować to, czego pragniemy.

Era powszechnej szczęśliwości

Jakie ma znaczenie, co robimy sami, a co sprowadzamy? Czy praca w usługach zapewni nam wystarczające dochody, aby utrzymać dotychczasowy standard życia, nie mówiąc o jego wzroście? Doświadczenia Ameryki w ostatnim 30-leciu podpowiadają co najmniej ostrożność.

Polityka 38.2011 (2825) z dnia 14.09.2011; Rynek; s. 39
Oryginalny tytuł tekstu: "Zapomnijcie o usługach"
Reklama