To prawda, że przeżyliśmy ostatnio spory zawód: amerykański koncern ExxonMobil, wielki gracz na światowym rynku nafty i gazu, ogłosił, że rezygnuje z dalszego poszukiwania gazu łupkowego w Polsce. „Nie zaobserwowaliśmy stałego, komercyjnego poziomu przepływu węglowodorów” – wyjaśniono. ExxonMobil jest jednym z kilku dużych amerykańskich koncernów poszukujących w Polsce gazu łupkowego. Dotychczas ich obecność budziła zarzuty opozycji, że rząd zbyt łatwo oddaje w obce ręce cenne skarby, jakie kryje polska ziemia. Gaz łupkowy, jeśli uda się go znaleźć i wydobyć, jest naszą nadzieją na uzyskanie niezależności energetycznej. Teraz jednak pojawiły się głosy, że rejterada Amerykanów nie jest przypadkowa.
ExxonMobil podpisał z rosyjskim koncernem Rosnieft pakiet porozumień przewidujących m.in. wspólną eksploatację złóż ropy i gazu na szelfie Morza Karskiego i Morza Czarnego. Zdaniem wicepremiera Waldemara Pawlaka, zbieżność wydarzeń jest nieprzypadkowa. Amerykanie nie chcą „robić szpagatu” szukając u nas gazu, który mógłby stać się konkurencją dla gazu rosyjskiego. Czyli znowu padamy ofiarą spisku mocarstw czy też może popadamy w paranoję?
Polsko-rosyjskie stosunki gazowe zbudowane są na solidnym fundamencie wzajemnych uprzedzeń, konfliktów i pretensji. W Polsce stanowią od lat przedmiot politycznych sporów o bezpieczeństwo energetyczne: kto jest patriotą, a kto nie i kto działa na szkodę kraju, a kto mu dobrze służy. Chcemy kupować z Rosji gaz, ale z drugiej strony wolelibyśmy go nie kupować. Chcemy płacić tanio, ale z drugiej strony nie chcemy, bo to może potęgować nasze uzależnienie.