W towarzyskim meczu spotkali się latem pracownicy Grupy PKP i Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Kolejarze zdecydowanie wygrali – 4:0. Trzy gole strzelił zapalony piłkarz Jakub Karnowski, prezes PKP SA. Aby było sprawiedliwie, minister transportu Sławomir Nowak grał każdą połowę w innym zespole.
Na boisku triumf odnieśli kolejarze, ale w życiu to właśnie oni notorycznie przegrywają przez ostatnie 20 lat. Nawet gdy pojawiły się ogromne unijne pieniądze, nie potrafią ich wydawać tak szybko, jak powinni. GDDKiA w towarzyskim meczu poległa, ale ten ważniejszy, inwestycyjny, zdecydowanie wygrywa. W ubiegłym roku na rozbudowę i modernizację dróg wydała 19 mld zł. Kolejarzom udało się zainwestować zaledwie 4 mld zł. Jakub Karnowski przyszedł do PKP w kwietniu 2012 r., aby te proporcje wreszcie zaczęły się zmieniać.
Ściągnął go z Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych PKO BP Sławomir Nowak. Poznali się pod koniec lat 90., za czasów rządu Jerzego Buzka. Karnowski był prawą ręką ówczesnego wicepremiera i ministra finansów Leszka Balcerowicza, a Nowak pracował w gabinecie politycznym ministra obrony Janusza Onyszkiewicza. W czerwcu 2000 r. Unia Wolności wyszła z koalicji, ale Nowak i Karnowski nie stracili ze sobą kontaktu.
Jak zapewnia obecny prezes PKP, ich znajomość jest długa, ale niezbyt zażyła. Gdy Jakub Karnowski opuszczał wicepremiera Balcerowicza, dobiegały końca prace nad nową ustawą o polskich kolejach. Wtedy nie mógł przypuszczać, że po ponad 10 latach na własnej skórze doświadczy efektów zmian, jakie przygotowywał przez wiele miesięcy rząd AWS-UW. Ustawa dzieląca kolej na szereg spółek została uchwalona latem 2000 r., zaraz po rozpadzie koalicji. Miała być odważnym pomysłem reformy, ale zamiast PKP uzdrowić, wprowadziła chaos, który najbardziej zaszkodził pasażerom.