Wydawałoby się, że tamten letni wieczór w Sopocie – 16 lipca 2010 r. – został już prześwietlony na wylot. Przebadano każdą minutę, każde słowo, telefon czy SMS całej czwórki uczestników tego wieczoru. Iwony Wieczorek, Pawła – chłopaka, z którym zaczęła się spotykać, Adrii – przyjaciółki, oraz Marka – kolegi.
Bawili się na działce dziadków Pawła, potem w dyskotece. Najpierw wspólnie, z czasem każde poszło w swoją stronę. Iwona wyszła obrażona z imprezy. Ruszyła Monciakiem w stronę gwarnego nawet nocą nadmorskiego bulwaru, prowadzącego niemal pod jej dom w Gdańsku Zaspie. Jeszcze o 4.12 kamera monitoringu zarejestrowała Iwonę blisko wejścia na plażę nr 63, jak idzie w kierunku mola w Gdańsku Brzeźnie. I na tym wszelki trop się urywa, a zaczyna się śledztwo.
Droga tożsama
– Do dziś tego nie rozumiem, taka głośna sprawa, a mijały miesiące, kiedy w śledztwie nic się nie działo, nie było analizy BTS pod kątem logowania się telefonu zaginionej, nie wszystkie numery z jej telefonu były przypisane do osób, w ogóle wszystko było płytkie, pobieżne – kręci głową policjant, biorący udział w sprawie.
Ale po kolei. Pierwsza próba weryfikacji zeznań najważniejszych świadków nastąpiła dosyć późno, ponad pół roku po zaginięciu Iwony, wiosną 2011 r. Dopiero wtedy zaczęły napływać dane z BTS (czyli stacji przekaźnikowych telefonii rejestrujących każdy logujący się w tej okolicy telefon), a od operatorów billingi telefoniczne. W tym czasie dużo uwagi zabierało przesłuchiwanie świadków – w sumie zeznawało w tej sprawie ponad 300 osób.
Raport z analiz połączeń telefonicznych zrobiono dopiero 21 lipca 2011 r. – rok po zaginięciu Iwony. Jest w piętnastym tomie akt. Właśnie w tych billingach pojawił się tajemniczy „numer poruszający się po drodze tożsamej”.