Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Poeci do piór

Kawiarnia literacka

Żałoba narodowa dobiegła końca, dekret miał tygodniowy okres ważności, w którym to działy się w Polsce rzeczy istotne. Jak bardzo istotne, każdy obywatel oceni w zaciszu własnej pamięci.

Sam sobie ustanowi dekret ważności smoleńskiego wypadku. I tak powinno być, kiedy trumny spoczną w ziemi. Praca żałoby powinna odbywać się po cichu. Z dziesiątków komentarzy medialnych, mniej lub bardziej dyskretnych, mniej lub bardziej aberracyjnych, trzy formalnie wybiegły poza konwenans. Ich autorami są trzej poeci.

Jarosław Marek Rymkiewicz, laureat Nagrody Nike, na łamach „Rzeczpospolitej” ogłosił wiersz-odezwę „Do Jarosława Kaczyńskiego”. Po lekturze obywatel tego kraju, czyli również ja,  ma szansę wybrać czerń albo biel, bowiem, jak pisze Rymkiewicz, są: „Dwie Polski – jedna chce się podobać na świecie/I ta druga – ta którą wiozą na lawecie”. Szkoda, że nie ma już żadnej „trzeciej” Polski, w której mógłbym poczuć się u siebie. Rymkiewicz, znawca klasycyzmu, spec od polskiego romantyzmu, użył całego swojego autorytetu, aby przekonać mnie, że „Ojczyzna jest w potrzebie – to znaczy: łajdacy/Znów wzięli się do swojej odwiecznej tu pracy”. To znaczy nie tyle przekonać mnie, co Jarosława Kaczyńskiego, aby tu posprzątał. Szkoda, że poeta nie uszanował łez Jarosława Kaczyńskiego po stracie brata, zrzucając na jego barki obowiązek ratowania nie tyle siebie,  ile ojczyzny.

Szkoda, że aparat poetyckiej obserwacji wyświetlił Rymkiewiczowi kliszę, z której wywołuje duchy przeszłości, aby pomogły nam zrozumieć sytuację bieżącą. Nie wiem do końca, jak ma objaśniać sens tamtych wydarzeń taki fragment: „I znowu są dwie Polski – są jej dwa oblicza/Jakub Jasiński wstaje z książki Mickiewicza/Polska go nie pytała czy ma chęć umierać/A on wiedział – że tego nie wolno wybierać”.

Polityka 18.2010 (2754) z dnia 01.05.2010; Kultura; s. 58
Oryginalny tytuł tekstu: "Poeci do piór"
Reklama