Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Pochwała hipokryzji

Demokracja, wojna i kara

Czy względy bezpieczeństwa państwa są wystarczającym powodem łamania prawa? Czy względy bezpieczeństwa państwa są wystarczającym powodem łamania prawa? Leszek Zych / Polityka
Nangar Khel, tajna baza w Szymanach, naloty na Libię, zabicie ibn Ladena, proces Ratko Mladicia... Wszystkie te zdarzenia rodzą wspólne pytanie: jak demokratyczne państwo powinno radzić sobie w sytuacji wojny?
Wojna – nawet jeśli ma szlachetne przesłanki – jest brudna i krwawa; nie można jej prowadzić czysto, łagodnie, transparentnie i bez krwi.Damian Kramski/Agencja Gazeta Wojna – nawet jeśli ma szlachetne przesłanki – jest brudna i krwawa; nie można jej prowadzić czysto, łagodnie, transparentnie i bez krwi.

Akademia Międzynarodowego Prawa Humanitarnego mieści się w willi Moyniera w parku nad Jeziorem Genewskim. Trudno wymyślić większy kontrast między idyllą miejsca a krwawymi i brudnymi konfliktami, które się tam studiuje. Profesor prawa Paola Gaeta pracuje w tym samym pokoju, w którym narodziła się idea Czerwonego Krzyża. Wojen nie udaje się powstrzymać, ale od lat horror, zniszczenia i cierpienia humaniści próbują złagodzić, a do walk wprowadzić jakieś zasady przyzwoitości.

Po pierwsze więc, żołnierze mają myśleć, a nie działać ślepo. Muszą nawet odmówić wykonania rozkazu, jeśli widzą, że dowódca zmierza do przestępstwa. Prawnicy mówią, że porzuciliśmy doktrynę „ślepych bagnetów” na rzecz „myślących bagnetów”. Ale na współczesnym polu walki – zwłaszcza z przeciwnikiem, który reguł wojny nie przestrzega – na myślenie nie ma wiele czasu.

Żeby sprawdzić, czy żołnierze (a także dowódcy) działali przyzwoicie i według konwencji, stawiamy im trzy pytania: czy atakowany cel miał na pewno charakter wojskowy? Czy w rozpoznaniu sytuacji działano z zachowaniem należytej staranności (zwłaszcza czy nie ucierpią cywile)? Czy użycie siły było proporcjonalne do zagrożenia?

Politycy posyłają więc żołnierzy na wojnę, a kiedy dojdzie do nieszczęścia i giną cywile – własnych żołnierzy oddaje się pod sąd prawników, którzy na ogół sami nie widzieli krwi i ognia, a co gorsza, nie mają żadnego doświadczenia sądowego w sprawach dotyczących przebiegu walki. W Europie doświadczenie sądowe nagromadzono jedynie w sprawach ochrony ofiar, czyli tortur i zabijania jeńców, gwałcenia kobiet. W takich sprawach reguły dowodowe i procedura nie różnią się od zwykłego sądu karnego.

Kto ponosi odpowiedzialność

Kiedy przychodzi do sądzenia przebiegu działań zbrojnych, można się oprzeć na najwyżej czterech sprawach osądzanych w całej Europie.

Polityka 24.2011 (2811) z dnia 05.06.2011; Temat tygodnia; s. 12
Oryginalny tytuł tekstu: "Pochwała hipokryzji"
Reklama