Na niedawnym zjedzie Frontu Ludowego Za Rosję Władimir Putin mówił: „Jesteśmy razem, ponieważ kochamy naszą ojczyznę, wierzymy w nią, chcemy pracować dla dobra wspólnego. Jednoczą nas wyższe wartości niż polityczne upodobania, grupowe interesy i osobiste ambicje. Łączy nas prawo i sprawiedliwość”. Zgromadzeni w obszernej sali członkowie ruchu skandowali: „Naród, Rosja, Putin!”. Współprzewodniczący sztabu organizacyjnego reżyser Stanisław Goworuchin w pewnym momencie zapytał: „Kto powinien stanąć na czele frontu?”. W chwilę później Władimir Putin został wybrany przez aklamację.
Jednak poparcie społeczne dla Putina spada. Nie jest to jeszcze pikowanie w dół, raczej powolne opadanie ze zbocza. Ale tej tendencji Kreml nie może zignorować. Spowolnienie gospodarcze, niższe niż przed laty wpływy z eksportu surowców naturalnych odchudzają federalny budżet, a roszczenia socjalne ludności rosną. Eksperci ostrzegają: kolejna fala społecznych protestów może nie być już tak pokojowa, zwłaszcza jeśli na moskiewskie ulice, zamiast sytej klasy średniej, wyjdzie głodna prowincja. Front Ludowy ma tu zadziałać jak antidotum: przekierować społeczne niezadowolenie na wskazanych przez Putina winnych.
Ogólnorosyjski Front Ludowy to koalicja społeczno-politycznych organizacji: związków zawodowych, patriotycznych, kobiecych, zrzeszeń młodzieży, studentów, weteranów, artystów oraz partii Jedna Rosja. Powstał w maju 2011 r., aby zmobilizować zwolenników Putina, który po czteroletniej przerwie właśnie wracał na Kreml.
Decyzja o jego powrocie – ogłoszona we wrześniu 2011 r.