Zbawca czy fałszywy prorok?
Jeff Bezos, założyciel Amazona, człowiek, który kupił TĘ gazetę
Jeff Bezos zbliża się do pięćdziesiątki, jest niewątpliwie jednym z najbardziej utalentowanych przedsiębiorców cyfrowego kapitalizmu. Po śmierci Steve’a Jobsa, twórcy koncernu Apple, założyciel i szef Amazon.com przejął miano największego innowatora w branży cyfrowej. Zaczął w 1994 r. od internetowej księgarni. Po dwóch dekadach Amazon.com przekształcił się w jedną z największych na świecie cyfrowych platform oferujących nie tylko towary wszelkiej maści i usługi, lecz także ukrytą w gigantycznych centrach obliczeniowych moc. Ma z niej korzystać nawet CIA w ramach wartego 600 mln dol. kontraktu, choć to porozumienie spowiły czarne chmury po proteście konkurenta, IBM.
Pomnik dla Bezosa
Bezos już w 1999 r. zdobył zaszczytne miano Człowieka Roku nadawane przez tygodnik „Time”. Od tamtego czasu wielokrotnie przyznawano mu wiele honorowych tytułów za zasługi dla biznesu, na jego liście trofeów jest nawet doktorat honoris causa prestiżowej uczelni Carnegie Mellon University. Szef Amazona zapisał się już w historii. To jednak zbyt mało, zdaniem komentatorów o psychoanalitycznym zacięciu, by znaleźć w niej trwałe i godne miejsce – do tego nie wystarczy władza pieniądza. Potrzebna jest jeszcze władza symboliczna.
W Stanach Zjednoczonych doskonałym wcieleniem takiej władzy stał się w ciągu 135 lat istnienia dziennik „Washington Post”. To na jego łamach Bob Woodward i Carl Bernstein ujawnili aferę Watergate, doprowadzając do upadku Richarda Nixona. Pozbawić stanowiska i władzy prezydenta USA, najpotężniejszą osobę na świecie – trudno o lepszy pokaz siły. Niejedyny przecież.