Jak zarybisz, tak złowisz
Z Ladislau Dowborem, doradcą byłego prezydenta Brazyli
Rozmowa Jacka Żakowskiego z Ladisaluem Dowborem została opublikowana w 35 numerze POLITYKI. Przedstawiamy rozszerzoną wersję tekstu.
Jacek Żakowski: Jakim cudem Lula dokonał takiego cudu?
Ladislau Dowbor: Którego cudu?
Brazylijskiego. Kiedy Zachód tonie, potęga krajów BRIC rośnie. W Rosji i Chinach kosztem praw człowieka i eksplozji wykluczenia. W Indiach za cenę rosnących nierówności i napięć politycznych. Brazylia jednocześnie szybko się bogaci i zmniejsza nierówności. Jak to robicie?
Mieszając różne polityki.
Czyli?
Dziesięć lat temu system był nastawiony na gwarantowanie przywilejów. To powodowało koncentrację bogactwa i hamowało rozwój. Mieliśmy też beztroską eksploatację środowiska. Nikt nie pilnował ile drzew rąbie się w Amazonii i ile się wpuszcza chemikaliów do rzek. Katastrofa społeczna i ekologiczna wisiała w powietrzu. Rósł tak zwany czwarty świat. Mieliśmy sześćdziesiąt milionów osób bez dochodu, własności, adresu, konta bankowego. Już poprzednik Luli, prezydent Cardoso, zauważył, że co trzeci obywatel Brazylii żyje poza systemem.
I co?
Rozbudował opiekę społeczną. Ale to jest niewyobrażalna skala. Jak dotrzeć z pomocą do 60 mln osób, które nie mają adresu, zwykle nie umieją czytać, dzieci nie posyłają do szkoły? Między rządem a nimi było 5600 gmin. Po drodze pieniądze się rozpływały.
Byłem w Sao Paulo, kiedy Lula wygrał pierwszą kadencję prezydencką. Na Avenue Paulista zebrało się z milion ludzi. Morze czerwonych flag. Portrety Luli obok Fidela, Che, Marksa.
Lula la! Lula tak!
Nad tym entuzjazmem wisiała wizja katastrofy.