Przez chwilę wydawało się, że na rozwinięty na zajmowanej przez ultrasów trybunie transparent („KOD, Nowoczesna, GW, Lis, Olejnik i inne ladacznice – dla was nie będzie gwizdów, będą szubienice!”) Legia zareagowała jak trzeba. Jeden z jej trzech właścicieli, Dariusz Mioduski, komentując na gorąco sprawę, powiedział to, co na jego miejscu zrobiłby każdy przyzwoity i racjonalnie myślący człowiek: że to skandal, że stadion nie jest miejscem do demonstrowania poglądów politycznych, a zwłaszcza do siania nienawiści, i że Legia postara się pomóc w ustaleniu sprawców.
Nie minęło kilkanaście dni i w reakcji na zerwanie przez TVN współpracy z Legią (m.in. przy emisji serialu „(L)egenda”, powstałego w związku z przypadającym na ten rok stuleciem klubu), w odpowiedzi m.in. na groźby wobec Moniki Olejnik, władze klubu poinformowały, że to one zrywają z TVN na własnych warunkach. Dlaczego? Bo czują się do żywego ugodzone tym, że TVN rzekomo uczestniczy w informacyjnej manipulacji oraz rozpowszechnia spekulacje godzące w Legię.
Oświadczenie jest suche i napisane w języku jedynie zbliżonym do polskiego, więc za bardzo nie wiadomo, o jakie konkretnie spekulacje oraz manipulacje klubowi chodzi. Być może twórcy oświadczenia (niepodpisani z imienia i nazwiska) uznali, że zastosowane przez TVN retorsje są zupełnie nie na miejscu, ponieważ czym innym są biznesowe relacje (dzięki którym powstał serial), a czym innym twórcza aktywność „Żylety”, nad którą władze klubu zupełnie nie panują. Nie można więc karać ich za to, co „Żyleta” myśli, skanduje, a nawet wyraża wołami napisanymi hasłami na prześcieradłach.
Dariusz Mioduski jasno dał wyraz temu, co o skandalu myśli, ale nie wiadomo, czy jest to wśród prominentów Legii jednolite stanowisko.