Największą przyjemność z oglądania tej surrealistycznej komedii odczują kinofile dobrze zaznajomieni z klimatem złotej epoki Hollywoodu.
Największą przyjemność z oglądania surrealistycznej komedii Wesa Andersona „Grand Budapest Hotel” odczują kinofile dobrze zaznajomieni z klimatem złotej epoki Hollywoodu. Mniej wyrobieni widzowie, dla których „Ninoczka” czy „Być albo nie być” to terra incognita, mogą się nieco rozczarować. Wszelako precyzyjnej, szkatułkowej narracji imitującej lekturę powieści czy też pomysłowej stylizacji zaproponowanej przez reżysera trudno nie docenić. (...)
Grand Budapest Hotel, reż. Wes Anderson, prod. USA, 100 min
Polityka
13.2014
(2951) z dnia 25.03.2014;
Afisz. Premiery;
s. 76
Oryginalny tytuł tekstu: "Wisienka na torcie"