Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Film

Klasa

Recenzja filmu: "Klasa", reż. Laurent Cantet

W kontrze do 'Stowarzyszenia umarłych poetów'

Fabularyzowany dokument „Klasa” to czwarty film w karierze 47-letniego Laurenta Canteta. Za debiut „Zasoby ludzkie” otrzymał Cezara. Reżyser przyznaje się do inspiracji brytyjskim niezależnym kinem społecznym, a w szczególności twórczością Kena Loacha, co widać po zrealizowanej w stylu cinema direct „Klasie”. Jej bohaterami są słabo obeznani z kulturą europejską prawdziwi uczniowie paryskiego gimnazjum z XX dzielnicy: arabscy imigranci, czarnoskóre dzieci uchodźców z Afryki, Azjaci. Oraz ich wychowawca, też autentyczny nauczyciel wykładający język francuski w tej samej szkole.

Film, będący zaprzeczeniem „Stowarzyszenia umarłych poetów”, przedstawia jeden rok ich wspólnej pracy. Kamera prawie w ogóle nie opuszcza czterech ścian, gdzie profesor i jego nastoletni podopieczni toczą ze sobą psychologiczną wojnę podjazdową. Wykładowca stara się przełamać obowiązujące w czasie nauki zasady, zachęca do mówienia o swojej prywatności, odpowiada nawet na bezczelne pytania, czy przypadkiem nie jest homoseksualistą. Ale ta gra, mająca na celu zbliżenie obu stron, nieoczekiwanie prowadzi do dramatu. Jeden z uczniów podczas spontanicznej dyskusji czuje się urażony jakimś słowem i niechcący uderza koleżankę, za co grozi mu wydalenie ze szkoły, a w konsekwencji deportacja. Pobieżne streszczenie nie oddaje sensu filmu, polegającego na analizie kompletnej niemocy porozumienia w zbiorowości złożonej z przedstawicieli różnych ras, kultur, tradycji i doświadczeń. Na obserwacji dobrych intencji zamieniających się w swoje przeciwieństwo.

Filmowa klasa to mikrokosmos, wieloetniczny tygiel, w którym mieszają się i odbijają skomplikowane problemy współczesnej demokracji, do której nie wszyscy potrafią i chcą się dostosować, i pewnie to zadecydowało o przyznaniu filmowi Złotej Palmy w Cannes.

Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Dlaczego książki drożeją, a księgarnie upadają? Na rynku dzieje się coś dziwnego

Co trzy dni znika w Polsce jedna księgarnia. Rynek wydawniczy to materiał na poczytny thriller.

Justyna Sobolewska, Aleksandra Żelazińska
18.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną