Ludzie i style

Dlaczego tak wielu artystów i celebrytów odeszło w 2016 roku

„Odszedł przedwcześnie” – komentowano śmierć Prince’a. Tę samą frazę chciałoby się odnieść do wielu zmarłych w tym roku osób.
.mat. pr..

„2016 rok zostanie zapamiętany jako wyjątkowo paskudny” – tak wieści o śmierci Prince’a podsumował dziennikarz POLITYKI Bartek Chaciński. Muzyk miał 57 lat, a w dorobku nieopisane zasługi. Inspirował i w chwili debiutu, i w kolejnych dekadach. Przed dwoma laty wystąpił w Polsce na festiwalu Open’er. Porwał tłumy. Komentatorzy piszą, że odszedł przedwcześnie i niespodziewanie.

To zdanie można by odnieść i do innych osób, które odeszły w ostatnich miesiącach. 10 stycznia zmarł David Bowie, postać równie legendarna. Cztery dni później – aktor Alan Rickman, słynący z nienagannej dykcji i zapamiętany zwłaszcza dzięki roli Severusa Snape’a z serii o Harrym Potterze. W lutym – Umberto Eco, właściciel jednego z najbardziej imponujących księgozbiorów na świecie. W Polsce żegnaliśmy m.in. dwóch reżyserów: Andrzeja Żuławskiego i Andrzeja Kotkowskiego.

Końcówka roku była wyjątkowo trudna, zwłaszcza dla przemysłu muzycznego. Odszedł Leonard Cohen, legendarny muzyk, mistrz piosenki. Pierwszego dnia zmarł zaś George Michael, aktywny w branży od 40 lat, w okresie świątecznym kojarzony zwłaszcza z przebojem „Last Christmas”, który brzmi teraz nieco inaczej.

Dlaczego tyle osób umiera w 2016 roku?

„Czy ta przyspieszająca fala odejść staje się jakąś normą?” – pyta publicysta Roland Hughes z BBC. I odpowiada – tak. Mowa zwłaszcza o tych, którzy nie dożyli sędziwych dni, nie przeszli na twórczą emeryturę, nadal pracowali, grali, koncertowali. Wydawało się, że sporo jeszcze osiągną.

Z pomocą redakcyjnego kolegi Roland Hughes zebrał nekrologi, jakie opublikowano lub wyemitowano w BBC (w telewizji, radiu, w internecie) w pierwszym kwartale każdego roku, poczynając od 2012, na bieżącym kończąc. Trend jest wyraźny:

.BBC.

W pierwszych miesiącach 2012 r. BBC odnotowało śmierć pięciu znanych i uznanych osób. Tylko do kwietnia 2016 roku – 24. Podobny wzrost widać w „Daily Telegraph”. Od stycznia do kwietnia 2014 r. w galerii sław „DT”, które żegnaliśmy, było 38 osób, w roku 2015 – 30, w tym roku – 75. Istnieje nawet portal internetowy (deathlist.net), który próbuje przewidzieć, kto odejdzie w danym roku. Często chybi, choć w tym roku wytypował celnie już kilka nazwisk. Dla spokojnego sumienia może lepiej do tak pomyślanego serwisu nie zaglądać.

Hughes z BBC zastanawia się, czy faktycznie umiera coraz więcej osób, które nazwalibyśmy wpływowymi dla świata, czy może to media częściej takie wydarzenia odnotowują. Odpowiedzialny za nekrologii w tej stacji Nick Serpell ma swoje zdanie na ten temat. Falę odejść tłumaczy na dwa, niewykluczające się zresztą, sposoby:

1. To kwestia pokoleniowa. Wielu spośród tych, którzy odeszli, należało do pokolenia Baby Boomers. Czyli urodzonych w latach 40.–60., w dobie wyżu demograficznego. O przedstawicielach tego pokolenia mówi się, że potrzebują się bogacić. I to nie tylko w sensie materialnym czy ekonomicznym – chodzi raczej o status społeczny i zawodowy, o mierzalne osiągnięcia, zadowolenie z własnych dokonań. O poświęcenie dla pracy.

Baby Boomers to grupa dość liczna. W samych Stanach Zjednoczonych ma ok. 76 mln przedstawicieli, czyli stanowi 23 proc. tamtejszej populacji. W Wielkiej Brytanii – też sporo, 18 proc. O polskim społeczeństwie mówi się, że się starzeje. Ze statystyk wynika jednocześnie, że z powodu chorób serca, krążenia i nowotworów wielu Polaków nie dożywa 70. roku życia. W latach 2000–2009 zmarło 3 mln 50-latków (w sumie było ich blisko 8,6 mln). Z badań GUS wynika, że 30 proc. 50-latków może dożyć siedemdziesiątki, osiemdziesiąte urodziny będzie świętować trochę powyżej 14 proc. Niewiele.

Być może sprawdza się więc dewiza „żyć szybko, umierać młodo”, powtarzana w latach 70., gdy przedstawiciele Baby Boomers wchodzili w dorosłość. Uważa się, że rzeczywiście są w gorszej kondycji – fizycznej, zdrowotnej – niż pokolenie wstecz. Cierpią na otyłość i cukrzycę, są mniej aktywni. Większe żniwo zbierają też choroby nowotworowe.

Właśnie takie przyczyny wczesnej czy przedwczesnej śmierci wymienia w swych raportach America’s Health Rankings. I dotyczy to, oczywiście, ogółu ziemskiej populacji, nie tylko ludzi uznawanych za sławnych. To zresztą przestroga także dla młodszych pokoleń, które ruszają się jeszcze rzadziej i jeszcze częściej prowadzą siedzący tryb życia. O psychicznej i fizycznej kondycji polskich nastolatków już pisaliśmy, statystyki są niewesołe.

2. Kogo dziś uznaje się za celebrytę, artystę, człowieka wpływowego? Najkrócej rzecz ujmując – tych, o których jest głośno. Większa tu rola mediów społecznościowych niż tradycyjnych – w internecie łatwiej się pokazać, wypromować, zaprezentować. Zaistnieć. Nie umniejsza to automatycznie niczyich osiągnięć, choć trzeba przyznać, że bywają one rozmaicie rozumiane. Kilka godzin przed tym jak ogłoszono, że zmarł Prince, w USA żegnano… gwiazdę porno.

Podkreślmy, nie o porównywanie zasług chodzi, lecz o dość powszechne poczucie, że osób znanych jest dziś więcej niż dawniej. Częściej słyszy się o tym, że ktoś odszedł, bo też więcej osób prowadzi publiczne życie. Internet ułatwia rozwój kariery, która – zdarza się nierzadko – rozwija się później w mediach tradycyjnych, w programach śniadaniowych, formatach typu talent show, w telewizjach informacyjnych.

Parę dekad temu świat takimi narzędziami rozgłosu nie dysponował, a i na czarno-białe ekrany trudniej się było załapać. Wieści o czyjejś śmierci poza wszystkim rozchodziły się wolniej, pocztą pantoflową raczej niż elektroniczną. W najbliższych latach o śmierci będzie najpewniej jeszcze głośniej.

***

Tymczasem odpowiedzialny za dział z nekrologami Nick Serpell każdego roku emituje półgodzinne klipy wspominające tych, którzy odeszli. W tym roku BBC już zamówiło taki, który potrwa godzinę.

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną