Zprośbą o zbadanie, czy kolejna ustawa, tym razem z 2005 r., jest zgodna z konstytucją, zwrócił się do TK we wrześniu 2010 r. prof. Lech Gardocki, wtedy pierwszy prezes Sądu Najwyższego. Jego wątpliwości w kwestii ustawy, forsowanej przez SLD i uchwalonej tuż przed przegranymi przez lewicę wyborami parlamentarnymi, najwyraźniej jednak nie podzielają ci, którzy lato spędzają w ogródkach. Część wybiera się pod gmach Trybunału, żeby protestować przeciw zmianom.
Na działkach, zwłaszcza tych w centrach dużych miast, na kilka dni przed wyrokiem też zaczął się protest. Zielono-żółte flagi i napisy na transparentach nie pozostawiają wątpliwości, że działkowcy nie życzą sobie rewolucji. Wcześniej prawie tysiąc listów wysłano w tej sprawie do marszałek Sejmu Ewy Kopacz. W „Działkowcu” można przeczytać: „Początkowo działkowcy zwracali się do pani marszałek głosem pełnym zaufania. Wyrażali przede wszystkim swoje poparcie dla ustawy o rodzinnych ogródkach działkowych, stwierdzając, że jest bardzo dobra, służy działkowcom i powinna zostać zachowana w niezmienionym kształcie. Mieli nadzieję, że jedna z najważniejszych osób w naszym państwie, dyplomowany lekarz, zrozumie ich trudności i zechce pochylić się nad ich sprawą. Długie milczenie pani marszałek wywołało falę negatywnych odczuć. Przez to znacznie zmienił się charakter listów. Coraz częściej przeważa w nich ton goryczy, żalu i zawodu”.
Redaktorem naczelnym „Działkowca” jest Eugeniusz Kondracki, od ponad 30 lat prezes Polskiego Związku Działkowców. Pismo utrzymują działkowcy z przymusowych składek wnoszonych na rzecz PZD.