Wykolejeni
Dziwne zmiany w PKP: odchodzi uczeń Balcerowicza, przychodzi człowiek Kwaśniewskiego
Petru złożył rezygnację z „powodów osobistych”, ale nieoficjalnie daje do zrozumienia, że wywiał go wiatr historii. Bo w PKP zrobił się ostatnio straszny przeciąg.
Ryszard Petru to ekonomista-celebryta. Naukowiec, prezes Towarzystwa Ekonomistów Polskich, bankowiec, polityk, uczeń i wieloletni współpracownik Leszka Balcerowicza. Jest częstym gościem w stacjach radiowych i telewizyjnych. Chętnie komentuje aktualne wydarzenia. Nie kryje swych radykalnie wolnorynkowych poglądów i nie stroni od krytyki działań rządu. Zwłaszcza w sprawie OFE. Dlatego wiele osób było zaskoczonych, gdy pod koniec ubiegłego roku, po śmierci Krzysztofa Opawskiego (przewodniczącego RN PKP, zarazem byłego ministra infrastruktury), ogłoszono, że nowym przewodniczącym zostanie Ryszard Petru. Bo co jak co, ale PKP to nie jest oaza wolego rynku, raczej skansen gospodarki socjalistycznej. Komunikat informował, że Petru obowiązki obejmie 17 marca. I tak się stało. Ale tego samego dnia pojawił się następny komunikat – że nowy przewodniczący rezygnuje z powodów osobistych.
Dziwne. Co takiego w ciągu kilku godzin zdarzyło się w życiu Ryszarda Petru, że z objętego stanowiska musiał zrezygnować? On sam milczy jak zaklęty. Na swoim profilu na Twitterze zamieścił tylko aluzyjne zdjęcie z urwanym przez wiatr ulicznym sygnalizatorem i komentarzem „niezły wiatr w W-wie”. Dlatego znawcy rynku kolejowego spekulują, że powody nagłej dymisji mogą być dwa. W obu główną bohaterką jest oczywiście minister infrastruktury i rozwoju, wicepremier Elżbieta Bieńkowska.
To kobieta energiczna, lubiąca wszystko kontrolować i rządzić samodzielnie. W jej resorcie krążą anegdoty, że właściwie niemal każda nominacja musi być przez nią zatwierdzona.