Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Koniec trasy

We wrześniu z naszych torów znikną ostatnie pociągi InterRegio

materiały prasowe
Cieszyć mogą się konkurenci kolei, bo pasażerowie tanich składów nie przesiądą się raczej do ekspresów.

Jeszcze kilka lat temu pociągi InterRegio wzbudzały ogromne emocje, a liczne grono pasażerów zaciekle ich broniło. Rząd uważał, że są one skandalem, bo podbierają klientów składom TLK, dotowanym z budżetu, a do tego uruchamiająca je spółka Przewozy Regionalne coraz bardziej się zadłuża.

Obrońcy InterRegio odpowiadali, że pociągi te wypełniają lukę na polskich torach i przyciągają do kolei nowych pasażerów. Jednak ostatnie miesiące to już likwidacja kolejnych InterRegio i powolny zmierzch tej marki. Od września znikną wszystkie takie połączenia z wyjątkiem kilku na linii Warszawa–Łódź, dotowanych przez łódzkiego marszałka.

Pociągi InterRegio pokazały, że kolej w Polsce ma szansę, także w mniejszych miastach, pod warunkiem, że jest tania. Pasażerowie godzili się na dość marne warunki podróżowania, ale przyciągały ich niskie ceny i przyzwoita prędkość. Decyzja o likwidacji InterRegio jest tyleż ekonomiczna, co polityczna.

To prawda, że bliskie bankructwa Przewozy Regionalne mają tabor w opłakanym stanie i trochę wstyd było wypuszczać na tory wagony, które nadają się raczej na złom. To jednak również prawda, że dziś ta samorządowa spółka jest ratowana przez rząd, który przekaże jej ponad 700 mln zł nie po to przecież, żeby konkurowała dalej z państwowym PKP Intercity.

Już słynna akcja w obronie InterRegio Jan Matejko, łączącego Kraków z Warszawą, pokazała że na tych pociągach nie zależy ani Ministerstwu Infrastruktury i Rozwoju, ani obecnemu zarządowi Przewozów Regionalnych. Niestety, po InterRegio pozostaje luka, której spółka PKP Intercity nie wypełni. Choćby dlatego, że nie dostanie większej dotacji z budżetu państwa i nie zastąpi wszystkich zlikwidowanych pociągów nowymi TLK.

W efekcie część pasażerów wybierze innych środek transportu – samochód albo autobus.

Reklama