Na razie, po roku rzekomo intensywnego uszczelniania luki podatkowej, jest, jak było. GUS podał właśnie dokładne dane. Odzyskane pieniądze, którymi chwaliło się Ministerstwo Finansów, trzeba było w grudniu przeznaczyć na wypłaty dla firm, którym skarbówka wstrzymywała należny zwrot podatków. Stan budżetu się nie poprawił.
W Ministerstwie Finansów poleciały głowy. Na razie wiceministrów i dyrektorów departamentów. Wiceminister Wiesław Jasiński, główny inspektor skarbowy, odpowiedzialny za brak sukcesów w walce z przestępcami podatkowymi, dzień wcześniej, zanim jeszcze wybuchła afera, sam zrezygnował z pracy. Ponoć ze względów zdrowotnych, ale to tłumaczenie mało wiarygodne. Prawdziwy powód jest raczej inny. Mateusz Morawiecki jako minister finansów uznał, że lepszym od Jasińskiego szeryfem do walki z przestępcami podatkowymi będzie Marian Banaś, dotychczasowy wiceminister odpowiedzialny za podatki. Mówiąc dokładniej, minister zaakceptował plan, który powstał przy Nowogrodzkiej. To Banasiowi wręczono nominację na szefa nowo powołanej Krajowej Administracji Skarbowej (KAS). Jasiński, do tej pory mający stanowisko równorzędne do Banasia, od 1 marca stałby się jego podwładnym.
Powstanie KAS dla służb skarbowych i celnych oznacza rewolucję. Organizacyjną i kadrową. Urzędy skarbowe są formalnie łączone z kontrolą skarbową, dodatkowo wcielając do nowej służby celników. Od marca każdy pracownik może spodziewać się zwolnienia. Ze wstępnych przymiarek wynika, że pracę stracą tysiące ludzi. Jednocześnie na kierownicze stanowiska w skarbówce wracają ci, którzy już je pełnili w latach 2005–07, za czasów pierwszego rządu PiS.
Ważną postacią w tamtym czasie był właśnie wiceminister Marian Banaś. KAS to jego dziecko. To on patronował w pierwszym rządzie PiS, LPR i Samoobrony projektowi jej tworzenia.