Nie mogę znaleźć w sobie nienawiści
Izraelski pisarz Uri Orlev dla POLITYKA.PL
Uri Orlev - właściwie Jerzy Henryk Orłowski – jest izraelskim pisarzem dla dzieci. Urodził się w Polsce. W czasie wojny wraz z rodziną przebywał w warszawskim getcie. Po śmierci matki, którą zastrzelili gestapowcy, ciotka ukryła go wraz z bratem po polskiej stronie. Kolejne dwa lata spędził w obozie Bergen-Belsen w Niemczech. Po wojnie wyemigrował do Palestyny, gdzie zamieszkał w jednym z żydowskich kibuców. Z ojcem spotkał się dopiero dziewięć lat po wojnie, gdy ten przyjechał do Izraela. W 1962 r. przeniósł się do Jerozolimy, gdzie mieszka do dziś z rodziną.
Uri Orlev skończył w tym roku 80 lat. Napisał około trzydziestu książek dla dzieci. Po polsku ukazały się dwie: „Wyspa na ulicy Ptasiej” (w tłumaczeniu Ludwika Jerzego Kerna) oraz „Babcia robi na drutach”. Mimo siwych włosów wciąż zachował wiele chłopięcego uroku.
POLITYKA.PL: Wojna zastała Pana w Warszawie…
Uri Orlev: Pamiętam, że ukrywaliśmy się kiedyś na poddaszu jakiegoś domu z matką i bratem. Mama powiedziała któregoś dnia: „Dzieci, być może będziemy musieli wyjść na dach i skoczyć. Staniemy się wtedy aniołami. Czy rozumiecie naszą sytuację?”. Razem z bratem odpowiedzieliśmy, że rozumiemy.
Naprawdę rozumieliście?
Nie, dziś wiem, że nie rozumieliśmy. Dziś wiem, że bym nie skoczył. Czytałem opowiadania pewnej dziewczynki, której rodzice też powiedzieli, że ponieważ nie ma żadnych szans na przeżycie, to wszyscy będą musieli się zabić. Dziewczynka się nie zgodziła, ukrywała się w czasie wojny i ją przeżyła. Cała jej rodzina jednak zginęła. Ale widziałem też drugą stronę. Kiedyś, gdy chodziliśmy po wyludnionym getcie i zaglądaliśmy do mieszkań - które i tak nie były zamknięte, bo wysiedlanym nie wolno ich było zamykać na klucz - weszliśmy do jakiegoś mieszkania.